Jakimi kredkami kolorować?

Ja zaczynałam przez totalny przypadek – miałam pożyczyć z pracy zwykłe kredki i pokolorować kawałek jednego wzoru, by pokazać to na Facebooku. I tyle. A to, co nimi kolorowałam wyglądało mniej więcej tak (mniej więcej, bo nie jestem w stanie po tylu miesiącach zagwarantować, że wszystkie te kolory pochodziły z tej ubogiej dwunastki 😉 ).

Jakieś najzwyklejsze kredki, 12 kolorów, kompletnie nie pamiętam jakie, ale pewnie najtańsze z marketu.
Jakieś najzwyklejsze kredki, 12 kolorów, kompletnie nie pamiętam jakie, ale pewnie najtańsze z marketu.

Ale łyknęłam bakcyla, więc na drugi dzień kupiłam zestaw własnych kredek – Bambino ołówkowe, grube 24 kolory. O takie! Tu było już lepiej – i z wyborem, i z kryciem. Na długo mi zresztą starczyły, używałam ich kilka miesięcy. Wkurzały mnie dwie sprawy, nie wiem, na ile ze sobą połączone. Bardzo często się łamały, a temperówka z tego zestawu straszliwie łamała mi kredki! Kryły całkiem nieźle, ale dużo zależało od koloru.

*Po kliknięciu na zdjęcia w galeriach foto pojawi się ich powiększona wersja!

W międzyczasie moja kolekcja powiększyła się o kolejny zestaw 12 kredek, prezent od koleżanki – taki. Według mnie kompletnie nie zgadza się z opisem. „Miękko rysujące” – eeeee, noł łej, twarde jak cholera. „Bardzo intensywne kolory” – heh, niektóre, wiele z nich zupełnie bladych. Dlatego zresztą używałam ich głównie do wypełniania tła, dużych obszarów kolorowanek. Nie kryją dobrze, zostawiają ślady.

W porównaniu między kryciem Bambino a Tree Creation, te pierwsze wygrywają, chociaż są dalekie od ideału. Ale chociaż kolor mają ciut lepiej kryjący – po lewej Tree Creation, po prawej Bambino.

Potem dokupiłam kolejne kredki. Zaciekawiła mnie – kupowana na sztuki – kredka łącząca różne kolory, taka. Później dowiedziałam się, że bywają i zestawy, są różne połączenia kolorów, a generalnie nazywają się one „magicznymi kredkami”.

O ile kompletnie nie sprawdziła się jako wypełnienie ciała syren, o tyle w próbce z witrażami było już ciut lepiej. Ale generalnie niezbyt mi podeszła. Owszem, kryje nieźle, ale to połączenie kolorów jakoś mnie nie zachwyciło, może kiedyś do niej wrócę, na razie leży i odpoczywa 😉

Razem z nią kupiłam zestaw 12 kolorów Koh-I-Noor Progresso, taki. Kredki bezdrzewne, co było dla mnie nowym konceptem. Kryją przeważnie bardzo dobrze, mają intensywne kolory, bardzo przyjemne dla oka. Problem bywa z ich ostrzeniem, bo są cienkie, a żeby dobrze kryć, to muszą być naostrzone w cienki szpic. Ale wszystko jest kwestią wprawy i odpowiedniej temperówki.

Brak drewnianej otoczki skutkuje czasami tym, że gdy kredki upadają na ziemię, to niektóre się łamią na dwie osobne części. Ale idzie ich używać dalej. Dopiero niedawno doczytałam, że pył uzyskiwany przy ich ostrzeniu można wykorzystywać do cieniowania rysunków, co nie powinno dziwić, przecież to czysty kolor.

Trzeba je stosunkowo często temperować. A skala krycia zależy od papieru. Są cienkie i gładkie, mnie całkiem nieźle pasują w trzymaniu 🙂

Do nich dokupiłam kilka kredek Derwent z różnych rodzajów – Coloursoft, Inktense, Watercolour. Baaaardzo różne dozniania. Owszem, generalnie jakość jest dobra. Ale Watercolour (co może jest prawidłowe i wiedziałabym o tym, gdybym wcześniej poczytała info w necie, kto wie) są bardzo blade i bardzo lekko kryją. Coloursoft mają całkiem niezłe kolory, które jednakże wychodzą fajniej przy kilkukrotnym kryciu. Inktense są baaaardzo intensywne. Jednakże mają tendencje do lekkiego rozmazywania się. Zresztą tak samo, jak niektóre Progresso.

Cieniowane kwiaty – ciemne brzegi to najczęściej Progresso + Inktense. Środki Coloursoft + Bambino, a najjaśniejsze części to któreś z tanich, mało kryjących kredek. Różowy kwiat na brzegach to Inktense, a środek to Progresso + Bambino, niebieska kredka w tle to Derwent Coloursoft, a zielenie to Progresso, Coloursoft i Bambino (jasne zielenie). Ostatnie zdjęcie – tło i ciemnopomarańczowy to Progresso, zielenie i środki kwiatów to zdecydowanie mieszane kredki.

Ostatnie dwa nabytki to 12 kolorów kredek akwarelowych Koh-I-Noor Mondeluz oraz przecudowny zestaw 72 kolorów Koh-I-Noor Polycolor.

Mondeluzy zachwycają kolorami, są bardzo intensywne, soczyste. Kryją świetnie na kartce w zeszycie, na niektórych kolorowankach już gorzej – może ze względu na fakturę papieru, może ze względu na to, że mogą być rozmazywane przy użyciu wody/pędzelka. Ja jeszcze nie próbowałam. Są mięciutkie, dzięki temu fajnie się nimi koloruje.

A mój najnowszy nabytek mnie zachwycił. Najpierw wybór kolorów, który na jakiś czas zatrzyma moje ciągłe poszukiwanie czegoś nowego 😉 A potem sama jakość – kryją bardzo dobrze (chociaż jak ze wszystkimi – zależy od faktury papieru), mają bardzo fajne gamy kolorów i dzięki temu świetnie nadają się do cieniowania. Jako że mam je niedawno, to nie mam jeszcze doświadczeń z łamliwością i częstotliwością temperowania.

Na razie głównie przy pomocy Polycolor zrobiłam jeden obrazek. Drobiazgi kończyłam Mondeluz i Progresso.

Generalnie jednak Polycolor są z nich wszystkich najlepsze. A w komplecie z Mondeluz i/lub Progresso tworzą kombo do superkolorowania. Serdecznie polecam!

PS. Linki są totalnie przypadkowe, nie korzystałam z tych sprzedawców (oprócz jednego), nie sprawdzałam cen, chciałam tylko pokazać przykłady.

41 myśli w temacie “Jakimi kredkami kolorować?

  1. Bardzo przydatny post, na rynku jest tyle rodzajów kredek, że trudno połapać się co i jak. Sama mam zwykłe Bambino, pastele Pentela (ale nie lubię nimi kolorować), mazaki Kooh i noor i jedną „magiczną kredkę”. Musze odkopać swoje kolorowanki, bo szybko straciłam do nich zapał.

    Polubienie

    1. Agata – dzięki! Moje Bambino dożywają emerytury, z większości zostały mi skrawki 😉 Szkoda, że nie można ich kupić na sztuki, bo niektóre kolory bardzo lubię 🙂 A fenomen magicznych kredek jest dla mnie jednak niepojęty, nie jesteś w stanie przewidzieć, co Ci wyjdzie w trakcie ich używania.
      Poszukaj, poszukaj, bo to frajda 🙂

      Polubienie

  2. Mam te same Bambino i nie jestem z nich zadowolona niestety. Dałam je córce. Zdarza im się „sypać” podczas kolorowania (w sensie zostaje pył na kartce), a do tego bardzo łatwo się rozmazują. Nie bawi mnie to.
    72 kolory Kooh-i-Noor Polycolor też mam, chociaż zestaw w dwóch metalowych kasetkach. I masz rację- ten zestaw jest cudowny. Bardzo dobrze mi się nimi koloruje, chociaż chwalę też sobie inny komplet, którym koloruję, tzn Faber-Castell 30 Grip Colour 🙂
    Kurde, wciągnęło mnie to kolorowanie. Tylko jeden minus widzę – taki zasadniczy i cholernie bolesny :/ Strasznie boli mnie mały palec u prawej dłoni (bo jestem praworęczna). Nie wiem, czy to od tego, że dociskam go podczas kolorowania do stołu, ale mam wrażenie, jakby cholernik był przetrącony – tak boli (chociaż oczywiście mogę zginać itp). Ehh…

    Polubienie

    1. Sylwia – właśnie! Dzięki za komentarz, zapomniałam o kilku rzeczach. Faktycznie, Bambino mocno się sypią, Chociaż nie są wyjątkiem, to jednak sypią się mocniej niż moje pozostałe.

      Kurczę, chyba muszę się jesienią skusić na jakieś Faber Castell, bo kompletnie nie mam porównania.

      A co d bólu, ech, jak wiesz – od kilku dni cierpię również. NIe boli mnie palec, ale nadgarstek (promieniuje w stronę łokcia), środek dłoni i palce. I mija to bardzooo wolno, już trzeci dzień bez kredeeeek 😦

      Polubienie

  3. Bardzo dziękuję za ten post. Zaczęłyśmy z przyjaciółką przygodę z kolorowankami i wsiąkłyśmy bez reszty. Cudownie relaksujące zajęcie. Mimo, że to dopiero początki też zauważyłyśmy, że niestety nie wszystkie firmy produkują kredki dobrej jakości. Jak na razie Bambino rządzą. Te 72 kolory kredek polecane przez Ciebie zachwyciły mnie, cóż, cena jednak zwaliła z nóg. Jeszcze raz wielkie dzięki za wyczerpujące informacje.

    Polubienie

    1. Gosia – i jak Wam idzie? Uwielbiam kolorowania, właśnie bardzo cierpię, bo od 3 dni mam kontuzję ręki i nie koloruję 😦
      Co do tego zestawu – okazuje się, że można go kupić za jakieś 112 zł, czyli już kilkadziesiąt zł do przodu. Plus taki zestaw kupuje się raz na x czasu, inwestycja długoterminowa 🙂
      Cieszę się, że post okazał się przydatny!

      Polubienie

  4. 150 zł za kredki to zgroza, toż to 4 albo 5 książek 😉 A poważnie, widać, że efekty są znakomite i jeśli ktoś jest tak mocno wciągnięty jak Ty, to warto zainwestować 😉
    Bardzo pięknie wszystko podsumowałaś i stworzyłaś poradnik, jakiego nie napisał nikt dla takich zwykłych ludzi 😉

    Polubienie

    1. Kredki to dla mnie aktualnie dużo większa przyjemność 😉 A i starczają dłużej niż tych 5 książek 😀

      Ten poradnik to tylko początek, bo dopiero teraz odkrywam, ile jest tych materiałów, jak są różnorodne i ciekawe. Biedna ja i mój portfel 😉 I ręka :/

      Polubienie

  5. Super! A mogłoby się wydawać, że kredka to kredka. Pamiętam, że kiedyś rysowałam ołówkowymi kredkami Crayola i byłam nimi zachwycona. Te Polycolor rzeczywiście robią wrażenie.

    Polubienie

  6. Super wpis! Dziekuje bardzo! Dopiero zaczynam i na razie mam jakieś kredki po dzieciach. Nawet nie wiedziałam, że są takie twarde. I dlaczego tak nierówno się strugają? Może ją coś robię nie tak?
    Nazywają się „Kredki szkolne 12 kol.” Producent Gold Cat.

    Polubienie

    1. Anna – cieszę się, że uważasz go za przydatny 🙂 Co do tych kredek – kompletnie ich nie znam. Bardzo dużo zależy od materiału, z którego są wykonane i ich typu. Tu znajdziesz bardzo fajny wpis na ten temat – http://ilojleen.blogspot.com/2015/03/jak-rysowac-kredkami.html. U mnie bardzo źle się ostrzyły niektóre Bambino i też się zastanawiałam, czy to wina moja, temperówki czy kredek. Do dzisiaj nie wiem 😦

      Polubienie

  7. A ja cały czas zabieram się do kupienia którejś z tych przepięknych kolorowanek 🙂 Obserwuję Twoje dzieła i mam na nie coraz większą ochotę 🙂

    Polubienie

  8. Kredki Koh-I-Noor Mondeluz kojarzę z czasów szkolnych, bardzo je lubiłam. Dzisiaj przyszła moja kolorowanka i trzeba kupić nowe kredki, bo moje, które mnie zadowalały (Lyra 12 kolorów) niestety się zużyły, niektóre są już bardzo króciutkie. Myślę, że na początek kupię właśnie te w wersji 24 kolorów, a później skuszę się na te Koh-I-Noor, bo mam z nimi dobre wspomnienia.

    Polubienie

    1. Aleksandra – ja najczęściej korzystam z Polycolor, ale łączę je właśnie z Mondeluzami, Derwentami i Progresso, rzadziej z innymi. Ale oczywiście non-stop korci mnie rozbudowanie „bazy” 😛

      Polubienie

      1. Hej, mam prośbę o podpowiedź, czy w Twojej opinii do malowania kolorowanek kredki Modeluz sprawdziły by się? Jako jedyny rodzaj kredek?
        Wydaje mi się że bardziej polecasz Polycolor, jednakże Modeluz są znacznie tańsze, stąd mój dylemat.
        Będę wdzięczna za podpowiedź

        Polubienie

    2. Obecnie zestaw 72 Mondeluzów w tekturowym opakowaniu (kredki na trzech tackach, do tego trzy pędzelki różnej grubości i dwie temperówki) można kupić za 75 zł. Jeśli ktoś lubi miękkie kredki to polecam – sama mam problemy manualne i szukałam jak najbardziej miękkich, by nie musieć mocno przyciskać. Ogólnie wszelkie akwarelowe są bardziej nasycone, bo grafit ma inny skład niż w zwykłych ołówkowych. A do temperowania polecam temperówki na baterie, zrobią lepszy szpic niż jakakolwiek zwykła i człowiek nie nabawi się odcisków.

      Polubienie

      1. Hej, piszesz o kredkach 72 kolory w fajnej cenie (75 zł).
        Czy możesz podpowiedzieć gdzie można kupić je w takiej cenie?

        Polubienie

      2. Kupowałam na allegro w lipcu, w tym czasie było mnóstwo ofert w takiej cenie. Teraz zbliżają się święta i pewnie wszystko poszło w górę. Ten zestaw widziałam np. w Świecie artysty, ale za 100 zł.
        Co do kupowania kredek przez internet to moje przyszły pocztą dobrze opakowane, mam je już kilka miesięcy i jak dotąd nie zauważyłam, by jakiś środek był połamany

        Polubienie

      3. Za 75 zł kupisz od producenta w Czechach lub u nich w sklepie firmowym. W Polsce nie spotkałem się z taką ceną. U mnie w sklepie są za 99-105 zł w zależności od dnia.

        Polubienie

      4. Skoro za 75 zł kupiłam na allegro to najwyraźniej można się spotkać z taką ceną ;). Latem był wysyp takich ofert na zestaw w kartonowym pudełku z dodatkiem dwóch temperówek i trzech pędzli. Dziś widziałam kilka ofert w granicach 84 – 90 zł. Zresztą jeżeli ktoś nie chce od razu wydawać większej sumy, a chce się przekonać, czy spodobają mu się te kredki, to najlepiej wybrać kilka kolorów i kupić na sztuki.

        Polubienie

  9. Witam, czy opłaca mi się kupić kredki progresso do kolorowania w kolorowance „esy floresy”? Wiem, że papier jest tam szorstki, a potrzebuje kredek, które na nim się sprawdzą 🙂

    Polubienie

  10. Z dzieciństwa zostało mi całe pudło kredek, pomieszane z chyba 10 różnych firm 🙂 Najbardziej lubię kredki Evolution France często je reklamują jako niełamliwe. Fajnie się je ostrzy, naprawdę się nie łamią (albo zdarza się to bardzo, bardzo, bardzo rzadko) i moim zdaniem dobrze się nimi koloruje.

    Polubienie

  11. O! Są moje ulubione kredki!
    Też mogę się poszczycić ostatnim zestawem i zgadzam się w 100%. Naprawdę jedne z najlepszych (jeśli nie najlepsze) kredek jakie używałam.

    Polubienie

  12. Dziękuję za radę dotyczącą kredek. Do tej pory nie udało mi się wciągnąć w kolorowanie, ale może to była wina kredek, które ślizgały się po papierze, tworząc byle co. Jednak niedawno dostałam piękną kolorowankę i czas jej używać, dlatego korzystając z Twoich podpowiedzi zamówiłam Koh-I-Noor Polycolor 24 i jedną kredkę magiczną 🙂 Mam nadzieję, że dzięki nim będę miała frajdę z kolorowania.

    Polubienie

  13. Super poradnik, tylko jedno sprostowanie polycolor i mondeluz to ta sama gama kolorystyczna. Tylko pierwsze są wodoodporne, a drugie akwarelowe 🙂 Uwielbiam mondeluzy, mam tez małe progresso 🙂

    Polubienie

  14. Hej, nie wiem czy będziesz mogła mi pomóc, ale byłabym Ci bardzo wdzięczna. Otóż szukam kredek dla mojej trzyletniej córki, ostatnio chętnie maluje (chętnie to za małe słowo:), ale kredki które używa bardzo ją denerwują (Bica- za twarde, Bambino choć miekkie bardzo się łamią, no i kilka zestawów no name). Chciałabym sprezentować jej coś, co ją nie zniechęci jeszcze bardziej. Poszukuję kredek trójkątnych, grubych,no i przede wszystkim miękkich. W tym celu od jakiegoś czasu googluje i czytam opinie i kiedy już jestem przekonana do jakiegoś modelu, czytam o innym i powiem szczerze, że głupieje 😉 Czy mogłabyś mi pomóc? Pierwsze wpadły mi w oko kredki Maped ColorPeps Maxi, następnie Faber Castlle Jumbo 30 (takie z latawcem), później Koh i noor Triocolor (24 sztuki jedne z końmi na okładce, inne z jakąś butelką i innymi przedmiotami 3154), następnie Lyra Ferby Super, aż doszłam strony z kredkami Colorino Kids. Może jeszcze jakieś inne?
    Nie mam pojęcia, które z tych kredek są najbardziej miękkie i niełamiące.. Może Ty masz większą wiedzę i mogłabyś mi pomóc byłabym Ci wdzięczna.

    Polubienie

    1. Koh inor tricolor są dość twarde i kolory mają mniej soczyste niż polycolor. Mam jedne i drugie. Jesli używam do kolorowania jednego obrazka, to widać różnicę na niekorzyść tricolorów.

      Polubienie

    2. Moja 7-latka uwielbia progresso, ma własne 24 kolory i nawet prace domowe a ćwiczeniówkach odrabia tylko nimi 😉 dobrze kryją i są mięciutkie, łatwo się nimi pokrywa nawet duże powierzchnie, ale nie wiem jak byłoby z ich łamaniem u młodszych dzieci. Nela uważa na nie a temperuję ja

      Polubienie

    3. Dla dziecka polecam gorąco Trillino w wersji grubej, trójkątnej. Kupiłam je najpierw dla siebie, ale szybko podkradłami jemoja 4-latka i z miejsca je pokochała, teraz używa tylko nich, a Bambino poszły w odstawkę:)

      Polubienie

  15. Ja dostałam w prezencie kredki Faber-Castell (razem z „Łowcą skarbów”, najnowszą kreatywna książką:)). Jestem z nich bardzo zadowolona, chociaż oczywiście nie mam porównania, nigdy wcześniej nie miała takich „porządniejszych kredek” 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz