W 2018 działo się naprawdę dużo! Uwaga, wpis wprawdzie w punktach, ale długi, nie dla pokolenia #TL;DR 😉
- Nareszcie zaczęłam odpuszczać ludzi, na których mi zależało, a którzy mnie mają w odwłoku, a zaczęłam cenić tych, którym zależy na mnie, chociaż trochę. W 2019 planuję rozwijać taką postawę.
- W końcu zaczęło do mnie tak naprawdę docierać, że nie wszyscy muszą mnie lubić i akceptować, a mnie to nie musi martwić. Dla osoby wychowanej w postawie „rób wszystko, by zyskać akceptację i sympatię innych” to prawdziwe wyzwanie i jednocześnie wyzwolenie. Też do rozwoju w 2019.
- Rok, w którym wydarzyło się sporo trudnych zdarzeń. Najtrudniejszą zdecydowanie był udar mojego Taty. Zmienił postrzeganie rzeczywistości, zwrócił uwagę na różne rzeczy i zmienił nasze życie już na zawsze.
- W kwietniu rozpoczęłam wolontariat w @Teatr WARSawy i była to jedna z najlepszych decyzji tej dziesięciolatki! Spotkałam tam cudownych ludzi, nawiązałam fajne relacje, regularnie spędzam tam interesująco czas, oglądam ciekawe sztuki i koncerty, spotykam mniej lub bardziej pasjonujących artystów, a przede wszystkim – zaglądam za teatralne kulisy, mam okazję trochę „pożyć” teatrem. Cudowna przygoda!
- Ten rok to był rok mocnej pracy nad relacjami międzyludzkimi. Nie nad tymi powierzchownymi, „znajomościowymi”, ale nad tymi głębszymi. I oprócz udaru Taty było to chyba najtrudniejsze, co mnie w tym roku spotkało. Odkrywanie siebie i innych, zrozumienie zachowań, ich powodów, przejście od emocji (a jestem ostry choleryk!) do rozumu, zrozumienie, co oznacza „być z kimś mimo czegoś, a nie za coś”, oj wyzwanie roku! A to nie koniec, ciągle dużo przede mną!
- Miałam okazję zrealizować zawodowo kilka naprawdę ciekawych projektów, oby tak było i w 2019 roku! Były to duże wyzwania, kosztowały mnie wiele pracy i nerwów, ale uświadomiły mi zarówno w czym jestem dobra, jak i to, nad czym jeszcze muszę popracować. Przede wszystkim jednak były to ciekawe lekcje i rozwojowe tygodnie, więc zdecydowanie na plus.
- To pierwszy rok, gdy nie mam zielonego pojęcia, ile książek przeczytałam, ile spektakli zobaczyłam, generalnie: liczenie i spisywanie w zupełności zniknęło z mego życia. Nie będzie też w związku z tym żadnych podsumowań.
- Jednak o dwóch spektaklach mogę napisać, bo zdecydowanie biją się o miano tych najczęściej oglądanych. To barwny, cudowny, pełen pozytywnej energii „Kinky boots” oraz diabelnie inteligentny tekst, złośliwy humor i świetna interpretacja w „Kompleksie Portnoya”. W 2019 zamierzam kontynuować ich oglądanie, a co!
- To był diabelnie aktywny rok – praca na etat, stałe zlecenie, które konsumuje mi sporo czasu wolnego, dyżury wolontariackie, a w wolnym czasie ćwiczenia, spotkania ze znajomymi, teatr i sto innych rzeczy, które chciałam lub musiałam ogarniać. Były tygodnie, gdy leciałam na pysk, muszę więc przeanalizować, czy czegoś w 2019 roku nie odpuścić.
- Był to rok zmian we mnie. Jeszcze długa droga przede mną, ale widzę fajne zmiany, małymi kroczkami idę do przodu, lubię siebie coraz bardziej, jest we mnie więcej wewnętrznego spokoju i wszystko to bardzo mi się podoba. Niech 2019 przyniesie jeszcze więcej takich pozytywnych zmian!
- Miałam też okazję mniej lub bardziej poznać (i najczęściej jeszcze bardziej polubić, chociaż rzadko – odwrotnie) kolejnych ulubieńców teatralnych, zdobyłam nowych. To jest niesamowite, zaczynając przygodę z teatrem nie sądziłam,że tak wiele z osób, które podziwiam na scenie trafi do grona moich trochę „oswojonych” znajomych. Bardzo to przyjemne, nie będę wciskać kitu, że jest inaczej 😉
- To rok, w którym – niestety – przestałam właściwie gotować, a zaczęłam na nowo podżerać pierdoły, więc kończę go ze zniszczonymi osiągnięciami wagowymi, jest znowu kilka kilogramów do przodu, trzeba będzie nad tym popracować, bo wcale mi się to nie podoba. Tak samo ma się kwestia z aktywnością fizyczną, która w ostatnim czasie mocno u mnie spadła. I też mi się to nie podoba, więc do zmiany.
- Właściwie zaprzestałam blogowania. Trochę mi szkoda, ale nie mam już jak tego wcisnąć w grafik. Mogłabym, ale odbywałoby się to kosztem chyba snu lub czytania, na które mam też tak mało czasu, że czytam głównie przy obiedzie w pracy/w komunikacji miejskiej o ile usiądę/czasami w weekend. Więc brak mi chęci oddania czytania w zamian za blogowanie. Ciekawe, czy to się ma szansę zmienić w 2019…
- Cieszę się z podtrzymywania relacji (oraz kilku nowych) z ludźmi, którzy mają pasję. To jednak niesamowite, jak bardzo pasja potrafi napędzać ludzi i wpływać na ich życie. Że potrafią jeździć po Polsce (i nie tylko!) za ulubionym artystą, poświęcać większość czasu wolnego na to, by śledzić swoich ulubieńców i ich dokonania, chodzić na koncerty/spektakle po xx razy, obdarowywać swoich ulubieńców prezentami czy wręcz przebierać się za bohaterów, których odgrywają. To takie pozytywne, aktywne szaleństwo, które pięknie mi równoważy wizję, że większość ludzi spędza wolny czas siedząc przed telewizorem 😉 I nie musi to być tylko tego typu pasja, każda pasja jest super – haftowanie, zbieranie gadżetów z ukochanego filmu, hodowla roślinek w słoikach, gry planszowe etc. Generalnie coś, co wnosi do naszego życia coś nowego i dodaje pozytywnej energii 🙂
- To był też rok, gdy zaczęłam interesować się zagadnieniami związanymi z psychologią, czytać magazyny i książki. Niezmiernie to wszystko ciekawe!
- A z negatywów – był to rok, gdy coraz częściej przerażali mnie inni ludzie: nieskończonymi zasobami niechęci, hejtu, nienawiści, braku empatii, skupieniem tylko i wyłącznie na sobie, agresywnością. Ja żyję w dużej części w takim „bąblu szczęśliwości”, ale gdy z niego wyglądam, to coraz częściej jestem zaniepokojona lub wręcz przestraszona. Boję się pod tym względem przyszłego roku. Boję się go także pod względem materialnym, bo wprowadzane zmiany bardzo mocno się na nas odbiją.
A jaki będzie 2019? Się zobaczy! Mam nadzieję, że będę dla siebie dobra, ale nie odpuszczająca. I że dalej będą następować zmiany w środku, na lepsze dla mnie. A poza tym? Płynę z prądem rzeki, lekko czasami sterując 😉