A było tak…

time-3038213_1920.jpg

W 2018 działo się naprawdę dużo! Uwaga, wpis wprawdzie w punktach, ale długi, nie dla pokolenia #TL;DR 😉

  • Nareszcie zaczęłam odpuszczać ludzi, na których mi zależało, a którzy mnie mają w odwłoku, a zaczęłam cenić tych, którym zależy na mnie, chociaż trochę. W 2019 planuję rozwijać taką postawę.
  • W końcu zaczęło do mnie tak naprawdę docierać, że nie wszyscy muszą mnie lubić i akceptować, a mnie to nie musi martwić. Dla osoby wychowanej w postawie „rób wszystko, by zyskać akceptację i sympatię innych” to prawdziwe wyzwanie i jednocześnie wyzwolenie. Też do rozwoju w 2019.
  • Rok, w którym wydarzyło się sporo trudnych zdarzeń. Najtrudniejszą zdecydowanie był udar mojego Taty. Zmienił postrzeganie rzeczywistości, zwrócił uwagę na różne rzeczy i zmienił nasze życie już na zawsze.
  • W kwietniu rozpoczęłam wolontariat w @Teatr WARSawy i była to jedna z najlepszych decyzji tej dziesięciolatki! Spotkałam tam cudownych ludzi, nawiązałam fajne relacje, regularnie spędzam tam interesująco czas, oglądam ciekawe sztuki i koncerty, spotykam mniej lub bardziej pasjonujących artystów, a przede wszystkim – zaglądam za teatralne kulisy, mam okazję trochę „pożyć” teatrem. Cudowna przygoda!
  • Ten rok to był rok mocnej pracy nad relacjami międzyludzkimi. Nie nad tymi powierzchownymi, „znajomościowymi”, ale nad tymi głębszymi. I oprócz udaru Taty było to chyba najtrudniejsze, co mnie w tym roku spotkało. Odkrywanie siebie i innych, zrozumienie zachowań, ich powodów, przejście od emocji (a jestem ostry choleryk!) do rozumu, zrozumienie, co oznacza „być z kimś mimo czegoś, a nie za coś”, oj wyzwanie roku! A to nie koniec, ciągle dużo przede mną!
  • Miałam okazję zrealizować zawodowo kilka naprawdę ciekawych projektów, oby tak było i w 2019 roku! Były to duże wyzwania, kosztowały mnie wiele pracy i nerwów, ale uświadomiły mi zarówno w czym jestem dobra, jak i to, nad czym jeszcze muszę popracować. Przede wszystkim jednak były to ciekawe lekcje i rozwojowe tygodnie, więc zdecydowanie na plus.
  • To pierwszy rok, gdy nie mam zielonego pojęcia, ile książek przeczytałam, ile spektakli zobaczyłam, generalnie: liczenie i spisywanie w zupełności zniknęło z mego życia. Nie będzie też w związku z tym żadnych podsumowań.
  • Jednak o dwóch spektaklach mogę napisać, bo zdecydowanie biją się o miano tych najczęściej oglądanych. To barwny, cudowny, pełen pozytywnej energii „Kinky boots” oraz diabelnie inteligentny tekst, złośliwy humor i świetna interpretacja w „Kompleksie Portnoya”. W 2019 zamierzam kontynuować ich oglądanie, a co!
  • To był diabelnie aktywny rok – praca na etat, stałe zlecenie, które konsumuje mi sporo czasu wolnego, dyżury wolontariackie, a w wolnym czasie ćwiczenia, spotkania ze znajomymi, teatr i sto innych rzeczy, które chciałam lub musiałam ogarniać. Były tygodnie, gdy leciałam na pysk, muszę więc przeanalizować, czy czegoś w 2019 roku nie odpuścić.
  • Był to rok zmian we mnie. Jeszcze długa droga przede mną, ale widzę fajne zmiany, małymi kroczkami idę do przodu, lubię siebie coraz bardziej, jest we mnie więcej wewnętrznego spokoju i wszystko to bardzo mi się podoba. Niech 2019 przyniesie jeszcze więcej takich pozytywnych zmian!
  • Miałam też okazję mniej lub bardziej poznać (i najczęściej jeszcze bardziej polubić, chociaż rzadko – odwrotnie) kolejnych ulubieńców teatralnych, zdobyłam nowych. To jest niesamowite, zaczynając przygodę z teatrem nie sądziłam,że tak wiele z osób, które podziwiam na scenie trafi do grona moich trochę „oswojonych” znajomych. Bardzo to przyjemne, nie będę wciskać kitu, że jest inaczej 😉
  • To rok, w którym – niestety – przestałam właściwie gotować, a zaczęłam na nowo podżerać pierdoły, więc kończę go ze zniszczonymi osiągnięciami wagowymi, jest znowu kilka kilogramów do przodu, trzeba będzie nad tym popracować, bo wcale mi się to nie podoba. Tak samo ma się kwestia z aktywnością fizyczną, która w ostatnim czasie mocno u mnie spadła. I też mi się to nie podoba, więc do zmiany.
  • Właściwie zaprzestałam blogowania. Trochę mi szkoda, ale nie mam już jak tego wcisnąć w grafik. Mogłabym, ale odbywałoby się to kosztem chyba snu lub czytania, na które mam też tak mało czasu, że czytam głównie przy obiedzie w pracy/w komunikacji miejskiej o ile usiądę/czasami w weekend. Więc brak mi chęci oddania czytania w zamian za blogowanie. Ciekawe, czy to się ma szansę zmienić w 2019…
  • Cieszę się z podtrzymywania relacji (oraz kilku nowych) z ludźmi, którzy mają pasję. To jednak niesamowite, jak bardzo pasja potrafi napędzać ludzi i wpływać na ich życie. Że potrafią jeździć po Polsce (i nie tylko!) za ulubionym artystą, poświęcać większość czasu wolnego na to, by śledzić swoich ulubieńców i ich dokonania, chodzić na koncerty/spektakle po xx razy, obdarowywać swoich ulubieńców prezentami czy wręcz przebierać się za bohaterów, których odgrywają. To takie pozytywne, aktywne szaleństwo, które pięknie mi równoważy wizję, że większość ludzi spędza wolny czas siedząc przed telewizorem 😉 I nie musi to być tylko tego typu pasja, każda pasja jest super – haftowanie, zbieranie gadżetów z ukochanego filmu, hodowla roślinek w słoikach, gry planszowe etc. Generalnie coś, co wnosi do naszego życia coś nowego i dodaje pozytywnej energii 🙂
  • To był też rok, gdy zaczęłam interesować się zagadnieniami związanymi z psychologią, czytać magazyny i książki. Niezmiernie to wszystko ciekawe!
  • A z negatywów – był to rok, gdy coraz częściej przerażali mnie inni ludzie: nieskończonymi zasobami niechęci, hejtu, nienawiści, braku empatii, skupieniem tylko i wyłącznie na sobie, agresywnością. Ja żyję w dużej części w takim „bąblu szczęśliwości”, ale gdy z niego wyglądam, to coraz częściej jestem zaniepokojona lub wręcz przestraszona. Boję się pod tym względem przyszłego roku. Boję się go także pod względem materialnym, bo wprowadzane zmiany bardzo mocno się na nas odbiją.

A jaki będzie 2019? Się zobaczy! Mam nadzieję, że będę dla siebie dobra, ale nie odpuszczająca. I że dalej będą następować zmiany w środku, na lepsze dla mnie. A poza tym? Płynę z prądem rzeki, lekko czasami sterując 😉

Zmiana. Nareszcie!

Przez długie lata kokosiłam się pod adresem https://ksiazkowo.wordpress.com/, chociaż czułam się nim coraz bardziej ograniczona. Nareszcie, pod wpływem impulsu poprosiłam Mistrza Jana (do niedawna znanego Tramwajarza z Tramwaju nr 4) o pomoc i tak dzięki niemu w jeden wieczór trafiłam pod nowy adres. Adres mój, najmojszy. Dlatego nie przewiduję już migracji. O ile będę pisała, będzie to tutaj. I w końcu nie czuję na duszy ograniczenia „książkowo”, mogę bezkarnie pisać o wszystkim, co mi w duszy gra.

Dlaczego nie własna domena? A po co mi ona? Ten blog to hobby w czystej postaci, żadna „profesjonalizacja blogosfery” , „monetyzacja” itp. itd. Ma być, działać, sprawiać frajdę i tyle.

Jeżeli w ogóle ktoś jeszcze ma gdzieś zapisany mój stary adres – proszę, podmieńcie go na ten właśnie. A może kogoś to nowe otwarcie zachęci do obserwowania? Może też w końcu dzięki niemu wrócę do bardziej regularnego pisania? Trzymajcie kciuki!

Meldunek

Jako, że dzisiaj przyjechała do mnie Mamuśka i zostaje do poniedziałku, to zapewne będą tutaj dłuższe przestoje. Zobaczymy, czy jutro uda mi się coś napisać, potem może być krucho. W środę i piątek pracuję, więc wszystkie pozostałe dni będziemy pewnie intensywnie użytkować na zwiedzanie, łazęgi, jedzenie i picie dobrych rzeczy 😉 Na bloga będę wpadać od przypadku do przypadku, mam nadzieję, że wytrwacie.

Niech tylko pogoda w miarę dopisze, a będzie super! 🙂

slide3

Podsumowanie działalności bloga (2012)

Czas na pierwszą część podsumowania, rok 2012 w książkach ujrzycie na blogu za jakiś czas. Najpierw podsumowanie ogólne. Tym łatwiejsze, że WordPress robi sam cudne podsumowania roczne 😉 Będzie mi tego brakowało na nowej domenie.

Obawiałam się roku 2012. Z prostego powodu – przeprowadzka, nowa praca na pełen etat, nowe życie. Faktycznie, jak kto gdzies wczoraj przeczytałam (dzięki Bibliomiśkowi już wiem, że twórcą tych słów jest naia) w tym roku „mało czytałam, dużo żyłam”. Ok, może nie do końca tak mało czytałam, ale zdecydowanie żyłam o wiele „bardziej”. Teatry, kina, różnorakie wydarzenia społeczne czy kulturalne, szkolenia, spotkania ze znajomymi, TweetUpy, imprezy blogerów, spotkania autorskie, targi, wyjazdy tu i ówdzie etc. Działo się tyle, że często w całym tygodniu miałam jeden wolny wieczór.

Ilość pojawiających się recenzji przez to spadła, było zapewne więcej notek-zapchajdziur. Ale sumując cały rok, to statystyki pozostały właściwie takie same, jak w ubiegłym roku, co przy tak drastycznej zmianie stylu życia oznacza właściwie wzrost. Bo jakby nie było napisałam w 2012 roku 180 notek, czyli o 90 notek mniej, niż w roku 2011. Notek o 1/3 mniej, a statystyki bez większych zmian = sukces 🙂

Wrzuciłam tutaj 258 zdjęć, potężną większość stanowią okładki książek. Nowy rekord odwiedzin padł 11 lutego 2012 roku. Była to notka Współpraca z wydawnictwami – część II: wydawnictwa, która zanotowała w jeden dzień 1189 odwiedzin. Zresztą cały czas jest często odwiedzana, tak samo zresztą jak podsumowanie tej dyskusji. Pozostałe trzy najczęściej odwiedzane notki to recenzje książek (i wcale bym tych tytułów w typowaniu nie obstawiała): „Porzuceni”, „Mistrz” oraz „Zapomniałam, że Cię kocham”.

Piątka najczęściej odsyłających na mój blog stron pozostała bez zmian, są to:

  1. facebook.com
  2. prowincjonalnenauczycielstwo.blogspot.com
  3. lubimyczytac.pl
  4. nasze-czytanie.blogspot.com
  5. blogger.com

Co ciekawe, zaraz po odwiedzinach z Polski na drugim miejscu są Niemcy, a na trzecim Wielka Brytania. Piątka „mistrzów komentowania” u mnie to: Zacofany w lekturze, Isadora, Kalio, Viv87 i Agnes. Jak macie ochotę, to napiszę Wam, ile razy w ubiegłym roku komentowaliście moje notki 🙂

Tyle WordPress. Teraz trochę od serca. Rok 2012 był dla mnie rokiem swego rodzaju przełomu. Totalna zmiana zarówno branży, jak i stylu pracy (przedtem prowadziłam szkolenia, jako wolny strzelec), odkrycie tego, jak się pracuje w dziale promocji wydawnictwa, zakochanie się w mojej pracy i ludziach z którymi pracowałam. To właściwie była idealna praca dla mnie w idealnym zespole, w którym czułam się świetnie. Jednakże widocznie było zbyt idealnie, bo jak wiecie – przed Świętami ogłoszono wycofanie się właściciela naszego Wydawnictwa z polskiego rynku. Tym samym rok 2013 będzie kolejnym rokiem, w którym czeka mnie sporo zmian. Ja ciągle jednak dobrze pamiętam, jak mocno kibicowaliście mi przy rozmowie kwalifikacyjnej, przeprowadzce i początkach mej pracy. Jak dobrze większość z Was przyjęła to, że oprócz blogowania pracuję też po „ciemnej stronie nocy”. To było naprawdę świetne i cenne dla mnie przeżycie! Te wszystkie ciepłe maile, które otrzymywałam, dziękuję Wam bardzo!

Był to pierwszy rok, w którym miałam okazję uczestniczyć trzykrotnie w Targach Książki – w Warszawie, w Krakowie i w Katowicach. Każde inne, każde niezapomniane. Spotkałam naprawdę wielu blogerów książkowych, przeżyłam urocze chwile w trakcie mniejszych i większych spotkań z Wami, a każde z nich było czaderskie! 🙂 Naprawdę wierzę w to, że większość blogerów, to są bardzo pozytywni, kreatywni i interesujący ludzie, nie sposób się nudzić w ich towarzystwie! Było mi dane także koordynować lub pomagać w organizowaniu różnych spotkań autorskich. Po raz trzeci byłam także zaproszona (a drugi raz obecna) na Blog Forum Gdańsk. Było wyśmienicie, a znajomości tam zawarte utrzymują do dzisiaj z wielką przyjemnością. Realizuję także krok po kroku to, co sobie w trakcie forum wymyśliłam. Uczestniczyłam także w dwóch przecudnych warszawskich spotkaniach blogerów, o których pisałam tutaj i tutaj.

Odbyła się także druga edycja Złotej Zakładki, naszej wspólnej nagrody książkowej. Przyznam, że tym razem pracowało mi się nad nią gorzej, miałam wrażenie wypalenia zarówno ze strony ekipy, jak i ze strony osób biorących udział. Momentami czułam wręcz, że wyciągam ludziom z gardeł te nominacje, głosy i maile 😉 Mam nadzieję, że to tylko kryzys numeru drugiego – tak, jak często tom drugi trylogii jest najgorszy, tak samo mam nadzieję, że następne edycje będą pod różnymi względami lepsze.

W sierpniu 2012 roku blog skończył trzy lata, czyli osiągnął wiek całkiem rasowego przedszkolaka 😉 Ten rok był także przełomowy dla mnie jako blogerki. Nie dość, że zdobycie pracy, którą właściwie zawdzięczam blogowaniu, to jeszcze dwukrotne udzielenie wywiadu – pierwszy – w sierpniu – dla Literadaru, a drugi – w grudniu – dla portalu Book z nami. Bardzo mi się to podoba, nie ukrywam 😉 Urywek recenzji pojawił się też w ramach rekomendacji w nowym wydaniu książki „Wyrok”, przynajmniej o tym jednym wiem.

Ciągle mnóstwo wędruję po blogach, bo interesuje mnie to zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Myślę, że tygodniowo odwiedzam sporą część spośród istniejących blogów. Nie czytam oczywiście wszystkich notek, ale jestem w miarę na bieżąco z tym, co się u większości z Was pojawia. Komentuję baaardzo rzadko, po pierwsze dlatego, że jak mam napisać głupkowaty komentarz typu „nie dla mnie”, to wolę zastosować zasadę, że milczenie jest złotem, a po drugie – zwyczajnie często czasu starcza mi tylko na zapoznanie się z notką, na pisanie komentarza i logowanie się, by go dodać – już nie. Brutalna rzeczywistość. Zapewne i dlatego u mnie pojawia się tak niewiele – w porównaniu z poprzednimi latami – komentarzy. Ludzie jednak lubią wzajemność 😉 Tutaj wypowiadają się najczęściej tylko stali bywalcy.

Uważnie też obserwuję wszelkie okołoblogowe i okołoksiążkowe dyskusje, chociaż staram się już praktycznie nie brać w nich udziału, z różnych przyczyn. Jednak wiem, co się dzieje dookoła mnie 😉 U mnie z kolei zachodzą zmiany. Pojawia się coraz więcej notek nieksiążkowych, związanych z blogosferą, różnymi działaniami społecznymi, troszkę notek o kulturze. I ta tendencja raczej się utrzyma, nie chcę się ograniczać. A przecież nie ma obowiązku czytania każdej notki, więc jak kogoś dana nie zainteresuje, to zawsze może wrócić, jak pojawi się recenzja książki.

Rozpisałam się przerażająco, ja się chyba jednak nie nadaję na te dzisiejsze czasy „szybko-krótko-łatwo”. Na koniec chcę podziękować wszystkim, którzy tu bywają, bo przecież piszę dla czytelników. Dla siebie i swej pamięci też, ale jakbym nie chciała, by to ludzie czytali, to bym prowadziła blog zamknięty 😉 Dzięki!

Sen o szczęściu

wigilia2

Tym, którzy dzisiaj celebrują Wigilię Świąt Bożego Narodzenia (a właściwie wszystkim, tylko zapewne w innym kontekście) życzę bliskości, autentycznego bycia razem, spokojnego celebrowania wspólnych chwil, czerpania szczęścia z drobiazgów, braku stresu i nerwówki. Niech Wam będzie dobrze!

*****

A tym, którzy nie lubią wzniosłych słów dorzucam drobiazg na osłodę 😉

koty choinka

News dnia: wywiad „Przyszłość blogera książkowego”

Jak pewnie niektórzy z Was pamiętają, jakiś czas temu udzieliłam wywiadu magazynowi Literadar. Niedawno skontaktowali się ze mną przedstawiciele redakcji portalu Book z nami i zapytali, czy nie chciałabym porozmawiać z nimi, głównie na tematy związane z blogowaniem i blogosferą. Podumałam, podumałam i zgodziłam się. Spotkaliśmy się pewnego dnia w bardzo fajnym, małym miejscu, zwanym „Obrotami Rzeczy”, które zresztą polecam! Rozmawiało się na tyle dobrze, że zeszły nam trzy godziny, a ja zaczęłam żałować Agnieszki i Jana, że mają tyle do przesłuchania i wybrania.

W każdym razie – dzisiaj właśnie pojawił się wywiad na stronie Book z nami. Część z Was już go widziała dzięki linkom wrzuconym na Facebooka. A wszystkich, którzy dopiero teraz się o nim dowiedzieli i chcieliby go przeczytać zapraszam do kliknięcia w ten zrzut z ekranu.

wywiad

Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, więc będę wdzięczna za komentowanie tutaj: a propos samego wywiadu, tego, o czym rozmawialiśmy, spraw, z którymi się zgadzacie lub nie etc.

Przyznam, że dla mnie było to ciekawe doświadczenie. Poprzedni wywiad prowadziliśmy „na klawiaturze” – pytania, odpowiedź, maile. To był pierwszy wywiad „na żywo” i całkiem mi się podobało.

Kolejne wydarzenie, które trafia do kategorii „aleja sław” 😉

Aleja sław, czyli chwalę się… znowu!

Już dawno powinnam była to zrobić, ale najpierw byłam w Warszawie, a książka kilkaset kilometrów dalej. Potem byłyśmy w tym samym miejscu, ale nie miałam potrzebnego sprzętu 😉 A ostatnio jakoś nie miałam czasu. Ale – jak to mówią znawcy porzekadeł – lepiej późno, niż wcale.

Pamiętacie moją entuzjastyczną recenzję książki „Wyrok” Mariusza Zielke? Gdy Pan Mariusz odezwał się z propozycją pierwszej książki do recenzji, to nikt nawet sobie nie wyobrażał, że tak się sprawy potoczą. Tylko rok po pierwszym wydaniu jedno z „kryminalnych” wydawnictw – Czarna Owca – postanowiło wydać ponownie tę książkę, dołączając ją do dobrze znanej – Czarnej Serii.

Gdy otrzymałam książkę, zaczęłam ją przeglądać i nagle natknęłam się na aleję sław…

Pochlebiło mi to, nie powiem. Bardzo fajnie, że ktoś zadał sobie trud wyszukania i wybrania fragmentów z recenzji blogerów. Szkoda tylko troszkę, że wydawnictwo nie napisało nawet i nie spytało o zgodę na publikację. Wypadałoby…

Napuszyłam się, a teraz uciekam – jadę spotkać się ze znajomą będącą chwilowo w Warszawie, a potem idziemy do kina na film pod tytułem „Miłość”. O ile psychicznie wytrzymam takiego rodzaju film. Kolejne dwa dni będą równie intensywne, więc nowa notka pewnie dopiero w weekend.

Lans, hejterzy, fun, czyli Blog Forum Gdańsk 2011 moimi oczami

Tylko i wyłącznie subiektywnie

Relacji jest już tyle, ale brak tej, która ukazuje BFG z mojego punktu widzenia. Do dzieła więc!

Początki były… dawno. Miałam być już rok temu, na pierwszym Blog Forum Gdańsk. Niestety pogoda (a było to w grudniu) zdecydowała inaczej i nie dała mi dojechać. I chyba nie tylko mi, bo organizatorzy zdecydowali się zmienić datę i przenieść imprezę na październik. Chwała im za to!

Pierwsze wrażenia

Jestem sama! Nie jestem szafiarką, kulinarką (określenie wynalezione w trakcie BFG), nie piszę bloga o e-marketingu, rozwoju osobistym, mediach społecznościowych lub chociaż o polityce. Czułam się dziwnie, ale to minęło jak tylko poznałam Gruszkę z fartuszka, a potem innych blogerów. Pierwsza prelekcja, to niestety porażka. Gwiazda „ze świata’ Rebeka Blood chyba  miała wizję Polaków używających kartki, pióra i atramentu. Mówiła o rozwoju techniki, o używaniu urządzeń przenośnych do blogowania, o Facebooku i Twitterze. Nic odkrywczego, a na dodatek mówiła niesaaaamowiciiiieee monoootonnnym tooonem, więc po pierwszych 15 minutach straciła uwagę większości z nas. Potem było już tylko lepiej.

Program

Nie zamierzam omawiać całego programu (chyba, że na wyraźne życzenie), możecie go znaleźć tutaj. Jednak chciałabym wspomnieć o tym, co podobało mi się najbardziej. Ciekawa była prezentacja Natalii Hatalskiej i dr. Dominika Batorskiego o śmierci blogosfery (tutaj). Sobotni Hyde Park był również ciekawy, przynajmniej większość prezentacji. Hyde Park służył do tego – jak to napisało kilku znanych blogerów – żeby „mniej znani blogerzy mogli się zaprezentować”. No to się zaprezentowałam 😉 Niestety, zostałam wywołana nagle (przesunęły się plany) i okazało się, że nerwy mnie zeżarły. A wydawało mi się przedtem, że w ogóle się tym nie przejmuję… A gwoździem dnia była świetna prezentacja Włodka i Karola, czyli Lekko Stronniczych. Kupili mnie 🙂

W niedzielę rano obudził nas swoją prezentacją Rafał Bryndal, który znakomicie opowiadał o blaskach i cieniach sławy. Ma poczucie humoru, które docierało do wielu z nas, więc często było słychać chichoty i parsknięcia. Negatywnie – nie wiem, czy to z jego winy, czy ekipy – wybił się Skiba, który udzielał wywiadu z tyłu sali, czym skutecznie zagłuszył kolejną prezentację na scenie. Nawet pojawiały się różne pomysły, jaki obciach zafundować mu w trakcie jego prezentacji, jednakże żaden nie został zrealizowany.

W ogóle niedzielne panele i warsztaty były ciekawe. Uczestniczyłam w panelu „Marketing na blogach każdy robić może”, gdzie rozmowa skupiła się na początku na dobrych i złych przykładach współpracy marketingowej z blogerami, ale potem temat się rozszerzył. Ciekawe było to, że po ubiegłorocznym zamieszaniu na BFG, gdzie padały mocne słowa o sprzedajności, szmaceniu się blogerów, w tej edycji widać było umiarkowany entuzjazm a propos współpracy marketingowo-reklamowej. Jak widać na tym przykładzie, silna grupka uczestników (w 2010 byli to przedstawiciele Salonu24) potrafi zdominować dyskusję bardzo łatwo. Dlatego mam nieodparte wrażenie, że ta edycja była pod różnymi względami bardziej wielowarstwowa.

A wracając do programu – warszat na którym byłam na koniec – literacki -prowadziła Anna Luboń z „Elle”. Było ciekawie, mimo tego, że niektóre rzeczy już dobrze znałam, to jednak jej przedstawienie sprawy oraz dyskusja z uczestnikami sprawiło, że postanowiłam przemyśleć to, jak piszę i publikuję teksty, a kilka uwag zdecydowanie zamierzam wprowadzić w życie.

W ciągu obydwóch dni pojawiał się też – dla mnie bardzo interesujący – temat „hejterów”, czyli tych, którzy w sieci istnieją głównie przez złośliwe, chamskie, nienawistne, niemerytoryczne komentarze. Wyniosłam z tych rozmów trochę rzeczy do przemyślenia. Czyli ogólnie program tego forum uważam za udany.

Integracja

W ciągu pierwszego dnia miałam nieodparte wrażenie, że część z tzw. znanych blogerów jest tam tylko dla lansu i za nic mają resztę. Trzymali się w swoim gronie, a na pozostałych spoglądali z góry, jak na takie małe g… Z drugiej strony to wrażenie pozwoliło mi poznać dziewczyny prowadzące blogi kulinarne, Izę z bloga Przed porodem oraz kilka innych osób. Za to wieczorem…

Wieczór integracyjny zaplanowany był przez organizatorów w jednym z barów na Starówce. Na początku – ja zwykle – było lekko sztywnawo, jednak ten stan się szybko zmieniał. Co wspomagało m.in. darmowe wino 😉 Dosyć będzie, jak powiem, że w łóżku byłam o czwartej rano, a ostatnie dwie godziny przesiadziałam z pewnymi interesującymi osobami na dywanie w holu recepcji 😉 W międzyczasie mieliśmy kilka mniej lub bardziej ciekawych przygód. A na tym dywanie było nam tak dobrze, że powstały określenia hoteling i podłoging 😉

Jak możecie się domyślić, drugiego dnia poczułam, że integracja w grupie jest na zdecydowanie lepszym poziomie. Może poranek był dla niektórych trudniejszy, niż dla innych, ale i tak mam wrażenie, że wszyscy byli zadowoleni. No i jeżeli będę uczestniczyła w następnym Blog Forum Gdańsk, to już nie będę miała poczucia „aaaaa! jadę między obcych”, tylko z przyjemnością przywitam znane mi już osoby.

Wnioski

1. Było bardzo fajnie, ciekawie i networkingowo 😉

2. Impreza świetnie zorganizowana! Brawa dla Gdańska i partnerów, a szczególnie dla Ewy Protaziuk oraz Krystiana Cieślaka, za poradzenie sobie z tłumem 150 blogerów w stylowy sposób. Świetne zakwaterowanie, ciekawe miejsce konferencji, dobre panowanie nad czasem, odpowiadanie na głupie pytania z uśmiechem – brawo 🙂

3. Zdecydowanie chcę uczestniczyć w tej imprezie za rok. Dała mi masę energii, motywację i pomysły na dalsze zmiany i rozwój bloga.

4. Specjalne podziękowania dla wyśmienitego towarzystwa, w którym spędzałam największą część czasu, czyli dla blogerów prowadzących te blogi:

Gruszka z fartuszka,

Cakes and the city,

W kuchni można mi wszystko,

Misja: K.S.I.Ą.Ż.K.A.  – jeeeeej! spotkałam tam kogoś piszącego o książkach! 😉

Michał Pasterski,

Tomasz Topa,

Socjomania.

Wyszło tak pół dyskretnie, pół nie, ale to nie moja wina, że panie ukrywają się pod nazwami blogów, a większość z panów już nie, c’est la vie. Wszystkim Wam dziękuję, pozdrawiam i zapraszam na piwo przy kolejnym spotkaniu.

Do zobaczenia za rok!

Ogłoszenia wieczorową porą

Uzbierało się trochę różności 🙂 Chciałam przypomnieć o tym, że można głosować na mój blog w konkursie „Literacki Blog Roku”, a dokładnie pod tym linkiem 🙂

Od kilku dni planowałam Was powiadomić, że możecie również głosować na Książkowo w innym konkursie – „Najlepszy Blog Książkowy Roku” – tutaj na trochę innych zasadach. Wszystko wyjaśnione jest na stronie.

Bardzo się cieszę z faktu udziału w tych konkursach 🙂 Nie jest ważne zwycięstwo (bo o tym mowy nie ma patrząc na to, kto staje w szrankach tych konkursów), ważny jest fakt docenienia.

*****

Z ogłoszeń innych…

Już za kilka dni uczestniczyć będę w drugim Blog Forum Gdańsk 🙂 Byłam zaproszona i w ubiegłym roku, ale wtedy było to w grudniu, gdy zima zaskoczyła drogowców, kolejarzy i wszelkie inne służby, co zaowocowało tym, że nie dałam rady dojechać 😦 Bardzo się cieszę, że organizatorzy potraktowali to jako lekcję i przenieśli forum na październik. A może kiedyś odbędzie się on w maju? 😉

A przechodząc do rzeczy – zaproszonych jest 150 blogerów + kilkudziesięciu gości. Spodziewam się – pamiętając relacje blogerów z pierwszego spotkania – że będzie się działo! A i panele zapowiadają się ciekawie:

– Blogi vs Przyszłość, na przykład dyskusje na temat: Śmierć blogosfery? Czyli o trendach rozwoju i wykorzystania blogów i narzędzi tworzenia treści w internecie.

– Blogi vs Społeczności,

– Drogi na szczyt blogowania, na przykład:  Krytyka na blogach – zwalczać, przywyknąć czy stosować?

– Blogowanie w praktyce.

Zapowiada się świetnie, tylko jakoś tak niewielu blogerów książkowych wypatrzyłam. Mam nadzieję, że jacyś będą i nie będę osamotniona! A Blog Forum już za tydzień – 15-16 października!

*****

Wiem, że przynajmniej kilkoro ze znanych mi z podczytywania ich blogów blogerów, wybiera się na Targi Książki w Katowicach. Jak wiecie – 22 października, o godzinie 11:30 odbędzie się wręczenie nagród w naszym plebiscycie „Złota Zakładka 2011”. Zapraszam wszystkich zainteresowanych! Z przyjemnością ugościmy Was na uroczystości oraz może wybierzemy się po niej na jakieś mini-spotkanie blogerów książkowych? Kto planuje być?

*****

Ostatnia sprawa: zamarzyła mi się całość serii „Uczta Wyobraźni” Wydawnictwa MAG. Jeżeli ktoś z Was posiada którąś z książek tej serii (szczególnie w twardej oprawie), a chciałby wymienić lub odsprzedać – będę bardzo szczęśliwa, jak mnie o tym poinformujecie 🙂

Konkursy, konkursy

Tym razem nie będzie to recenzja, a zaproszenie. Mam dla Was trzy oferty 🙂

*****

Chciałam Was zaprosić do udziału w konkursie organizowanym przez młodą stażem blogerkę, a długoletnią zaprzyjaźnioną bibliotekarkę – Monikę z bloga Bibliotekarskie przemyślenia. Organizuje ona nietypową zabawę pod hasłem „Nie-konkurs!”. Zajrzyjcie proszę pod podany link, przeczytajcie zasady i do dzieła! I pamiętajcie – warto wspierać biblioteki! Przy okazji i bez okazji 🙂

*****

Kolejny konkurs organizują zapaleńcy tworzący wyzwanie pod tytułem Projekt „Kraszewski”. Konkurs kreatywny i zabawny 🙂 Nawet jeżeli nie czytujecie książek tego autora, to i tak możecie bez problemu brać w nim udział, bo listę tytułów jego książek łatwo jest znaleźć. Wystarczy trochę weny i gotowe 🙂 Po szczegóły zapraszam na stronę konkursu.

*****

Czy jest jeszcze na sali ktoś, kto nie zagłosował na książki w ramach naszego plebiscytu „Złota Zakładka 2011”? Jeżeli tak, to migiem do głosowania! Zostało jeszcze tylko kilka dni! Więcej informacji możecie znaleźć tutaj. I pamiętajcie – wśród głosujących rozlosujemy kilkadziesiąt książek!