
Chociażby pytania były nietypowe. Lub bardzo nietypowe 😉
Jak stali bywalcy wiedzą – nie przepadam za łańcuszkami blogowymi. Unikam ich, jak tylko mogę. Są jednak takie, które są na tyle interesujące i unikalne, że z chęcią przyłączam się do zabawy. Ostatnio dostałam dwa takie zproszenia i w końcu zebrałam siły (mimo straszliwego przeziębienia, zakichanie poziom mistrzowski, łzy lejące się z oczu non-stop i chusteczki porozrzucane po całym mieszkaniu!) na to, by na pierwsze z nich zareagować.
Zaprosiła mnie przemiła blogerka, którą miałam okazję spotkać oko w oko w trakcie mego pobytu w Olsztynie. Wiktoria prowadzi bloga „Przeczytaj mnie”, a jej odpowiedzi znajdziecie pod tym linkiem.
Zadała mi następujące pytania:
1. Jakiego bohatera bajki bałeś/aś się najbardziej?
Tu potrzebowałam konsultacji z Mamuśką, bo nie pamiętałam żadnego, którego się bałam. Może wyparcie z podświadomości strasznych momentów z dzieciństwa? Mamuśka pomyślała chwilę i orzekła, że takim bohaterem była nie – jakże powszechna! – Buka, tylko pajęczyca Tekla, która niecnie polowała na pszczółkę Maję! Żebyście widzieli zdziwienie na mej twarzy! Ja kompletnie jej nie pamiętałam, nawet odszukanie tej postaci w Internecie nie przywołało żadnych wspomnień. Wyparcie, mówię Wam 😉
2. Gdybyś umiała/umiał malować, jaki obraz stworzyłabyś/byś jako pierwszy?
Hm… Konie, wolne, galopujące konie. Albo burza na morzu. Nie, może leśna polana rozświetlona słońcem? Szczyt górski? Pomysł, że umiem malować jest dla mnie tak abstrakcyjny, że aż nie potrafię sobie tego wyobrazić. O, a może właśnie abstrakcja? Niebieskie tło, a na nim pionowa kreska. I sprzedałabym je za ponad 40 milionów dolarów 😉
3. Jajko czy kura?
Kura w jajku 🙂 A najchętniej drób na talerzu, a jajko wbite do ciasta i upieczone np. jako drożdżówka z jabłkami. Wiem, wiem, straszna jestem. No, ale cóż ja na to poradzę, mało we mnie filozofa!
4. Podchodzi do ciebie dziecko i mówi „na ziemię, strzelają!”, co zrobisz?
No i tu mnie masz! Za diabła nie wiem, co bym zrobiła… Pewnie uznałabym, że jeżeli strzelają tak, jak nasi gole w meczach piłki nożnej, to spokojnie mogę iść dalej. A w przypływie dobrego nastroju zadałabym pytanie strategiczne: „masz karabin i dla mnie? trzeba się bronić!” 🙂
5. Czego nigdy przenigdy w życiu nie zjesz?
Wychodzę z założenia „nigdy nie mów nigdy”. Dopóki nie znajdziemy się w różnych sytuacjach, nie jesteśmy w stanie w 100% przewidzieć naszej reakcji. Nigdy w życiu nie głodowałam, więc tak naprawdę, to odpowiedź na to pytanie to tylko przekomarzanie się. No, ale powiedzmy, że w sytuacji w jakiej jestem teraz nigdy nie jem i nie zjem smalcu i tego obrzydliwego białego tłuszczu, który spotyka się na niektórych mięsach. Fuj! Nie przeszłoby mi przez gardło, zaraz mam odruch wymiotny.
6. Pomarańcze czy cytryny?
Pomarańcze do jedzenia i jako sok, a cytrynę do herbaty. I tak, wiem, że nie powinno się jej do herbaty dodawać, ponoć szkodzi. Ale to takie pyszne zestawienie!
7. Czy istnieje książka, przy czytaniu której, miałeś/aś wrażenie, że została napisana specjalnie dla ciebie?
Hm… To trudne pytanie, bo aż takiego poczucia nie miałam chyba nigdy. Chociaż przy mojej pamięci, a razej jej braku, to zagwarantować tego nie mogę. Pewnie mogłabym do tej grupy zaliczyć moje książki-przyjaciółki: „Czekoladę”, „Smażone, zielone pomidory”, „Florencję, córkę Diabła”, „Dożywocie”, „Księdza Rafała”, „Całe zdanie nieboszczyka”, „Dallas ’63”, „Krokodyl z kraju Karoliny”, „Miasto Śniących Książek” i sporo, sporo innych. Ale tak do końca nie jestem przekonana, że to ta sama kategoria z książką, o którą pytasz.
8. Prowadzisz pamiętnik?
Właśnie na nim jesteś 🙂 W końcu ten blog to swoisty pamiętnik, chociaż głównie lektur i spraw okołoksiążkowych, to jednak nie tylko. Jeżeli ktoś tu bywa regularnie, to powolutku poznaje i mnie. Innego pamiętnika nie prowadzę już od lat. Przestałam chyba jeszcze w podstawówce. I czasami dostaję paroksyzmu śmiechu, gdy sięgam po te zapiski…
9. Dlaczego nie piszesz zwykłych listów na papierze?
Bo chyba w ogóle nie pisuję już listów. Większość kontaktów utrzymuję poprzez dyskusje na czatach, Facebooku lub telefonicznie. Nawet maile to rzadkość. Chyba dlatego, że muszę ich pisać tyle roboczo (plus sporo innych tekstów), to nie ciągnie mnie już do pisania maili prywatnie. Czy listów na papierze. Chyba wyczerpałam ich przydział w liceum, gdy codziennie pisałyśmy do siebie z przyjaciółkami długie listy, mimo tego, że byłyśmy w tej samej klasie czy szkole i codziennie sporo czasu ze sobą spędzałyśmy 😉 A poza tym, pisanie odręczne jest już dla mnie bardzo trudne, no i bazgrzę jak kura pazurem…
10. Twój ulubiony drugoplanowy bohater?
Oż… Łatwiejszych pytań nie było? Nie wiem, tylu się ich przez moje życie przewija 😉 Serio, naprawdę nie wiem, kogo miałabym wybrać. Ostatnio, tyle jeszcze pamiętam, bardzo spodobały mi się rzeki Londynu jako bohaterowie drugoplanowi. No, ale to nie jest to samo co „ulubiony”!
11. Zamknij oczy, wyobraź sobie las, w lesie jest domek, w domku skrzynia. Co jest w skrzyni? (pierwsze skojarzenie!)
Mapa prowadząca do tajemniczego zamku, gdzieś w zapomnianym miejscu. A w tym zamku czekałyby kolejne tajemnice do odkrycia…
Wiktorii dziękuję za zabawę! Ja nie mam siły teraz wymyślać innych pytań, czy nawet myśleć, kogo chciałabym zaprosić do zabawy. Powiem więc tylko tyle: zapraszam wszystkich, którzy mają ochotę się pobawić – napiszcie w komentarzach Wasze odpowiedzi lub podrzućcie mi tam link do Waszej notki, z chęcią poczytam!
A teraz idę poszukać kolejnej paczki chusteczek!