
Ostatni wieloksiąg, który stworzyłam, był wieloksięgiem kobiecym, a dzisiaj wersja „fabryczna” – wszystkie książki łączy ten sam wydawca – Fabryka Słów. Będzie dużo emocji, zamierzam narzekać na brak kontynuacji mniamuśnych książek!
„Przekraczając granice” – Oksana Pankiejewa
Ta książka – jak wszystkie, które tutaj opiszę – odczekała swoje na półce. Z jednej strony szkoda, bo to świetna rozrywka – lekka, przyjemna, zabawna, z fajnymi bohaterami i pomysłem. Główna bohaterka umiera, trafia do baśniowego świata, gdzie oczywiście wplątuje się w masę przedziwnych przygód, zakochuje się, walczy i ratuje skórę różnych osób. Oraz różne osoby ratują jej skórę 😉 Niby wszystko to już było wiele razy, ale bohaterowie Oksanie wyszli na tyle fajni, że czytanie to czysta przyjemność.
Z drugiej strony to jednak szkoda, że przeczytałam, bo to początek kolejnej serii, którą Fabryka Słów zaczęła i ubiła, chlip…
*****
„Infoszok” – David Louis Edelman
Jestem zdumiona tym, jak bardzo podobała mi się ta książka. Kompletnie się tego nie spodziwałam, bo tematyka nie należy do takich, które porywają me serce i duszę. A tu proszę, niespodzianka!
Po rzezi, która zakończyła epokę myślących maszyn i po latach kryzysu i nędzy, nadeszła pora na erę rozkwitu i biologiki. Nie ma już właściwie podziału między rzeczywistość wirtualną i niewirtualną, jest tylko rzeczywistość. A dominuje w niej biologika, której podporządkowany jest właściwie każdy aspekt życia. Ulepszanie możliwości ludzkiego ciała i umysłu to obsesja tych, którzy przetrwali. A nagle pojawia się nowy program, który może zmienić wszystko…
Wyśmienita książka, świetnie napisana, interesująca, czytałam z zapartym tchem. Minus jest jeden – wydawca wydał jeszcze drugi tom, ale nie raczył zamknąć trylogii, więc jej zakończenie będę musiała chyba przeczytać po angielsku. Ewentualnie – jeżeli jest – pochłonąć jakieś amatorskie tłumaczenie. Ech…
*****
Świetna kontynuacja powieści „Odnaleźć swą drogę”. Olgierda Lacha zbliża się do końca studiów, jednakże razem z krasnoludzkim przyjacielem zostają wysłani z misją. Bycie Mistrzem Artefaktów zobowiązuje! Hordy zombie? No to co, przecież chłopak-nerkomanta może Cię zawsze ożywić, gdzie widzisz problem? 😉 Rechotałam wprawdzie ciut mniej, ale działo się za to zdecydowanie więcej. Naprawdę fajna fantasy humorystyczna.
Tylko skończyło się tak, że mam ochotę zamordować wszystkich w Fabryce Słów, którzy zadecydowali o braku kontynuacji po polsku, argh!
*****
A nie mówiłam, że będzie płacz i zgrzytanie zębów? Tyle dobra czeka, a tłumaczeń nie ma, jak ja takich sytuacji nienawidzę z całego serca.
Wyrzuciłam z siebie zalegającą frustrację i idę czytać!