Zabójcza literatura ("Koronkowa robota" – Pierre Lemaitre)

3119571903_4ec4bcb641_b
Fot. Peter Almay (flickr)

Dzisiaj premiera!

Już od dawna zastanawiałam się, co też ludzi zachwyca w kryminałach Pierre’a Lemaitre’a. Teraz chyba już powoli zaczynam rozumieć…

Odludna część metropolii paryskiej, a w niej luksusowo urządzony apartament, jakby tylko czekający na to, by jakiś bogacz zadecydował, że to właśnie tutaj chce zamieszkać. Piękne mieszkanie zostało jednak użyte jako miejsce okropnej, brutalnej zbrodni – morderstwa dwóch młodych kobiet. Tak makabrycznego, że nawet część ekipy śledczej zostaje przyprawiona o mdłości. A na dodatek wśród krwawych znaków znajduje się jeden szczególny. To właśnie on zarówno łączy tę sprawę z innym morderstwem z przeszłości, jak i wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec, należy spodziewać się kolejnych trupów!

Sprawę prowadzić ma komisarz Camille Verhoeven. Ineligentny, z wielką wiedzą i intuicją, która pomaga mu rozwiązywać przeróżne skomplikowane sprawy. Jednakże jednocześnie mężczyzna, który całe życie musi radzić sobie z tym, że został przez los skazany na niewiele ponad 140 cm wzrostu, co nie ułatwia mu jego pracy. Całe życie musiał stawiać czoło stereotypom i uprzedzeniom, szczególnie związanym z wykonywanym zawodem. Jednak w jego życiu jakiś czas temu pojawił się promyk, który pomaga mu sobie radzić z trudami codzienności – jego żona Irene. Niedługo ma im się urodzić dziecko, co nieodmiennie zdumiewa Camille’a i przyprawia go o szybsze bicie serca. Jednocześnie ma wielkie wyrzuty sumienia, bo praca pochłania zdecydowaną większość jego czasu, więc rodzina jest niestety na drugim miejscu. A tu jeszcze trafia się taki trudny przypadek!

Zbrodnie przygotowane w najdrobniejszym szczególe, morderca wodzący ich za nos, wszędobylskie media, kłopoty wewnętrzne – z tym wszystkim muszą się zmagać śledczy. I oczywiście ze stresem: kiedy i kto będzie następny? Bo przecież nie mogą założyć, że to już koniec i wszyscy są bezpieczni. A więc: kto i kiedy?

Bez bicia przyznaję się, że w trakcie czytania, przez sporą część książki myślałam sobie coś w ten deseń: „O co to wielkie halo? Kryminał jest w porządku, ale przecież jest sporo lepszych, skąd te dzikie zachwyty?!”. Ale pod koniec zaczęłam rozumieć. Ostatnią częścią książki autor pozamiatał, zakręcił wszystkim i zrobił mi kuku. Bo co z tego, że właściwie jakieś sto stron od końca udało mi się odgadnąć, kto jest mordercą, jeżeli nie przyjęłam, że takie zakończenie będzie jednak możliwe? Niektórzy przyjaciele mieli okazję przeżyć mój szok, gdy wyskoczyłam nagle na czacie z hasłem „mogę Wam tutaj odparować po tym zakończeniu?”. Nie czytałam wcześniej wydanych ksiąźek, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać, tym mocniej to wszystko przeżyłam.

Sama nie wiem, na ile polubiłam prozę tego autora oraz bohatera tej serii. Lemaitre jest brutalny, opisy zbrodni – dopiero drugi raz w życiu – odrzucały mnie od czytania, było mi autentycznie niedobrze. A Camille nie jest dla mnie bohaterem łatwym do polubienia. Do szanowania prędzej, nie wzbudził jednak we mnie cieplejszych uczuć. Może za jakiś czas sięgnę po kolejne tomy, na razie muszę trochę odsapnąć.

Autor bardzo sprawnie przygotował bohaterów – są różnorodni, każdy z nich ma cechy indywidualne, są bardzo ludzcy. Wątek zbrodni inspirowanych literaturą oraz korespondencji między dwoma bohaterami tego tomu – super sprawa, bardzo mi się to podobało. Nie mogłabym – przez tę brutalność zbrodni – napisać, że lektura sprawiła mi przyjemność, jednak teraz już widzę kunszt autora, dobry jest!

„Koronkową robotę” polecam miłośnikom gatunku! 

100 punktów do lansu!

Razem z Mają z bloga Wiecznie zaczytana zapraszamy dzisiaj, o godzinie 14:00, do posłuchania audycji „Klimat popołudnia” w Radio Kampus. Będziemy mówić o czytaniu, książkach, miłości do nich, statystykach i kilku innych sprawach.

Byłam niezmiernie zestresowana, w związku z czym głowy nie dam, czy nie gadałam totalnych bzdur! Mam jednak nadzieję, że nie 😉

Jestem o tej porze w pracy, więc pewnie nie posłucham. Jeżeli komuś się uda – dajcie znać, jak było. Ja liczę na to, że otrzymamy nagranie i odsłucham później.

Obrazek

Zdjęcie robione komórką, więc jakość jakby średniawa 😉

PS. Ponownie zapraszam na spotkanie moli książkowych w Warszawie. Założyłam wydarzenie na Facebooku, gdzie można zgłaszać swe uczestnictwo. Będzie mi łatwiej ogarnąć sprawę.

„Czytelniczka znakomita” – Alan Bennett

biblioteka pałacowa

Królowa angielska uwielbia swoje psy. Każdego dnia spaceruje z nimi po pałacowym parku. Jednakże pewnego dnia – zrządzeniem losu – właśnie dzięki nim trafia na podwórze, na którym raz w tygodniu zatrzymuje się okoliczny bibliobus. Zaciekawiona wchodzi do środka, gdzie spotyka przemiłego bibliotekarza oraz Normana, pałacowego podkuchennego. Po rozmowie z nimi, królowa, by nie wyjść na nieuprzejmą, decyduje się na wypożyczenie książki. I tak zaczyna się przygoda, która odmienia jej całe życie.

Po pierwszej, średnio jednak udanej przygodzie z książką, decyduje sie ona na przeczytanie innych, podjęcie kolejnych prób. Nadaje Normanowi nowe stanowisko, ma być jej intelektualnym przewodnikiem, a nie marnować czas w kuchni. Już to wzbudza niezadowolenie dworskich oficjeli, a gdy królowa coraz bardziej zasmakowuje w czytaniu, zaczynają oni czuć się zaniepokojeni. Ale ona nie tylko zaczyna odkrywać literackie bogactwo, królowa zaczyna – przez czytanie właśnie – zaniedbywać swoje obowiązki! Spóźnienia stają się normą, nie postępuje według oficjalnych schematów zachowań, przestaje dbać o swoj strój. To wszystko wzbudza wśród dworu wielkie oburzenie, zaczynają wręcz podejrzewać ją o demencję starczą i próbują na wszelkie sposoby wpłynąć na nią, by przestała czytać i wróciła na utarte tory, których trzymała się kilkadziesiąt lat.

Na początku, królowa sama nie rozumie, co się z nią dzieje. Czytanie otworzyło przed nią wiele nowych światów, ale także wzbudziło w niej większą skłonność do refleksji. Próbuje dyskutować na temat literatury z podejmowanymi gośćmi, jednak najczęściej wzbudza tym u nich panikę. Próbuje też spotkać się z ulubionymi pisarzami, ale spotkanie to jest dla niej sporą niespodzianką. Najpierw rolę powiernika pełni Norman, jednakże po pewnym czasie zaczyna ona spisywać swoje wrażenia z lektury, co prowadzi ją do zastanowienia, czy sama też nie powinna napisać książki. I tak oto czytanie prowadzi w stronę pisania. A jak to wszystko się może skończyć?

„Czytelniczka znakomita” to książka idealna dla większości moli książkowych. Bo przecież większość z nas odnajdzie siebie (przynajmniej po części) w królowej, w jej sposobie myślenia, postrzegania literatury, kłopotach z otoczeniem. Dla większości z nas będzie ona cenna również dlatego, że potwierdza nasze poglądy, taka książka z tezą.

Dla mnie osobiście to była urocza historyjka, taka bajka dla czytelników. Nie wzbudziła jednak większych emocji. Przyjemnie się czytało i tyle. Może dlatego, że trochę było według mnie czuć, że autor założył sobie taką, a nie inną tezę i pod nią pisał książkę. A może dlatego, że ostatnimi czasy dostrzegam też to, że nie zawsze pasja czytelnicza jest taka zdrowa, jak to opiewamy. Ale to temat na długą dyskusję, a nie na świąteczny tekst o przesympatycznej historii o królowej, która na starość odnalazła swą życiową pasję.

„Czytelniczka znakomita” to ciepła, lekka, dobrze napisana historia, którą właściwie powinien poznać każdy mól książkowy. Bo przecież chyba każdy z nas lubi czytać książki o książkach i o tym, jak inni zakochują się w czytaniu?

PS. Jak dobrze, że jednak nie każdy czytelnik decyduje się na pisanie książek! Toż to byłby istny horror! 😉

© 

czytelniczka znakomita

Wydawnictwo: Media Rodzina, 2009

Oprawa: twarda

Liczba stron: 112

Moja ocena: 5/6

Ocena wciągnięcia: 4,5/6