Nieokreślona przyszłość. Świat zmienił się bardzo, katastrofy ekologiczne spowodowały zalanie wielu miast, zmieniły się wybrzeża, szaleją potężne burze i sztormy, te najsilniejsze zwane są niszczycielami miast. Większość ludzi żyje w tragicznych warunkach, wegetuje z dnia na dzień, a nieliczni bogaci pławią się w luksusie.
Nastoletni chłopiec, Nailer, żyje na plaży. Jego dni upływają na pracy na wrakach tankowców, skąd (jako że jest nieduży i elastyczny) wydobywa różnego rodzaju przewody, które potem reszta ekipy odziera z izolacji, a metalowy środek sprzedaje. To trudne życie, cały czas czai się dookoła niebezpieczeństwo, wraki są przerdzewiałe, w każdej chwili można też się zgubić i nie móc trafić do wyjścia. Panuje ciemność, a pył utrudnia oddychanie. Ale to i tak dobre życie – w końcu jest praca, która pozwala zdobyć coś do jedzenia, można więc przeżyć. Przy odrobinie szczęścia uniknie też czasami razów od swego ojca, brutala walczącego na ringu, pijaka, narkomana. Dwoma światełkami w egzystencji Nailera są przyjaciółka Pima i jej matka, które wielokrotnie mu pomagają, są mu bliższe od ojca. Takie oto życie wiedzie Nailer.
Pewnego dnia nad ich część wybrzeża dociera niszczyciel miast, który zmienia życie ich wszystkich. Po uspokojeniu się żywiołu, Nailer z Pimą znajdują ekskluzywny statek, który rozbił się w trakcie sztormu. Pokład pełen jest bogactw, a kabiny skrywają ich jeszcze więcej. W jednej z nich znajdują jednak również ranną dziewczynę, która twierdzi, że pochodzi z bardzo wpływowej rodziny i że ktoś chce ją porwać. Dwójka przyjaciół staje przed pytaniem: pozwolić dziewczynie umrzeć (zyskując wiele cennych rzeczy) czy też raczej pomóc jej, pakując sie jednocześnie w wielkie tarapaty?
Paolo Bacigalupi kolejny raz zafundował mi podróż przez fascynujący, lecz tak trudny świat. W tym zniszczonym środowisku normą jest walka o przeżycie kolejnego dnia, przemoc, głód. Świat umiejscowiony w fikcyjnej przyszlości jest jednak tak naprawdę podobny do tego, który nas otacza. Bo jak wielu ludzi na świecie codziennie toczy takie właśnie bitwy? Jak dobrze niektórzy znają opisywaną walkę o władzę, intrygi ekonomiczno-polityczne, roszady rozgrywające się między wielkimi klanami i ich firmami, wszelakie podziały między ludźmi? Autor podaje w futurystycznym sosie rzeczywistość całkiem nieźle nam znaną, o której tylko najczęściej nie chcemy w ogóle pamiętać.
„Złomiarz” to czwarta książka tego autora, którą miałam okazję przeczytać i po raz czwarty zafundował mi on świetną lekturę! Interesująca fabuła, realni bohaterowie, których spotykają różnorakie (często bardzo ciężkie, również pod względem moralnym) zadania, wciągająca akcja. A to wszystko poprowadzone tak, że mimowolnie zaczynałam się zastanawiać nad różnymi kwestiami, przyszłością naszej rasy i planety na której mieszkamy. I za to – po raz kolejny – brawa dla tego autora!
PS. Nie obejmuję swoim rozumkiem sytuacji, która zaistniała na polskim rynku. Najpierw tom drugi tej serii został wydany przez jedno wydawnictwo, a jakieś pięć miesięcy później tom pierwszy wydaje inne wydawnictwo. Dwa różne tłumaczenia, dwa różne wydania. I pozostaje tylko się zastanawiać, jak dalej potoczą się losy tego cyklu… I czy Tool z jednego tomu, to Młot z drugiego 😉
Oprawa: miękka
Liczba stron: 286
Moja ocena: 5/6
Ocena wciągnięcia: 5/6
Cykl „Złomiarz”:
1. „Złomiarz”