Nadchodzi burza… ("Dziewczyna z dzielnicy cudów" – Aneta Jadowska)

dziewczyna z dzielnicy cudow nikita

Zawsze, gdy autor kończy cykl i postanawia zacząć coś nowego, ja czekam na „to nowe” z drżeniem serca. No bo jak to tak – było cudowny cykl/seria, a teraz co będzie, może wcale nie będzie takie fajne? Trzeba było ciągnąć to, co dobre dalej. I sama powinnam się teraz skarcić i to podwójnie. Za to, że nie ufam ulubionym autorom i za to, że chcę, by siedzieli zamknięci w klatce jednego pomysłu. Mea culpa, postaram się poprawić! Ale do rzeczy…

„Dziewczyna z dzielnicy cudów” to opowieść o Nikicie, zabójczyni z Zakonu Cieni. Córka okrutnej morderczyni i szaleńca, dziewczyna, która przeszła tyle, że dziw, że ciągle żyje i jest – no, w miarę! – zdrowa na umyśle. Nikita mieszka w Warsie, magicznym mieście altenatywnym, niedaleko Dzielnicy Cudów. To właśnie z tej dzielnicy zostaje uprowadzona jedna z girlesek z klubu, z którym Nikita współpracuje. I tutaj zaczyna się akcja, która przyniesie zadziwiające efekty, zostaniemy zwiedzeni na manowce przynajmniej raz. A może dwa. Lub trzy… A gdy jeszcze dołożymy do tego fakt, że dostaje ona nagle partnera, z którym ma pracować na rozkaz Matki Przełożonej, a którego akta są tak oczywiście podrobione, że należy tylko dumać, dlaczego nie zadano sobie więcej trudu, by chociaż stworzyć pozory, to robi się jeszcze ciekawiej.

Nie będę Wam spojlerować akcji, wiadomo, że Nikita zrobi wszystko, by odnaleźć zaginioną i że po drodze będzie na nią czekało wiele niespodzianek. Po co mam to zdradzać? Poględzę więc o innych według mnie ważnych rzeczach.

Jak wypada Nikita w porównaniu do Dory? O dziwo podobnie, główny trzon postaci jest stosunkowo podobny – twarda na zewnątrz dziewczyna, mocno doświadczona przez los, w głębi skrywająca dobre, wrażliwe serce, która dla „swoich” zrobi wszystko i powolutku buduje swoje „stado”, za które czuje się odpowiedzialna. Pyskata, bystra, skrywająca szczególne moce, śmiertelnie niebezpieczna. Tak więc zmiana głównej bohaterki przeszła u mnie w miarę łagodnie 😉

Za to zdecydowanie inny jest świat, w którym funkcjonuje Nikita. Nie ukrywam, że bardzo mi się on podoba! Okolica, w której mieszka bohaterka uległa jakiś czas temu magicznej perturbacji, która zakończyła się tym, że powstał Wars – przedziwne miejsce, niebezpieczne i pełne dziwności oraz Sawa – szalenie niebezpieczne miejsce, gdzie lepiej nie wchodzić, z którego ekspedycje badawcze nigdy nie wracają. Jest jeszcze przedziwna część Warsa – Dzielnica Cudów, która w wyniku jeszcze innej magicznej interwencji utknęła w latach 30. ubiegłego wieku. I ją uwielbiam najbardziej, jest rozkoszna! A przy mojej fascynacji latami 20. i 30. nic dziwnego, że fragmenty z nią związane trafiły na listę ulubionych. Ale słodkość słodkością, Wars jednak wcale taki przyjemny nie jest, wystarczy, że nadejdzie burza i zacznie się magiczna czkawka. Wtedy lepiej być w naprawdę bezpiecznym miejscu!

Ok, czyli umiejscowienie akcji to pierwszy duży plus. Drugim dużym plusem są bohaterowie, a szczególnie Robin, partner Nikity. To on wzbudził we mnie największą ciekawość, nie mogę się doczekać kolejnych tomów, gdy odkryjemy jego przeszłość. Jednakże i inne postacie są interesujące, np. Karma, szalona hakerka. Ale także rodzice Nikity, mimo tego, że są tak przerażający, intrygują. Co sprawiło, że są tacy i kim są naprawdę? W każdym razie bohaterowie – tak samo, jak ci w cyklu o Dorze – są świetnie wykreowani. I chociaż nadal tęsknię za Dorą, jej diabłem i aniołem, to widzę tutaj potencjał na przyszłość.

Aneta Jadowska bardzo sprawnie tworzy powieści urban fantasy, bawi się fabułą, nawiązuje do kultury masowej, zdolna z niej autorka, ale o tym pisałam już wiele razy. Oczywiście, jest to literatura rozrywkowa, lekka, wciągająca, z humorem, jeżeli więc oczekujecie Dzieła, to poszukajcie na innej półce. Ale jeżeli chcecie się oderwać od rzeczywistości, świetnie bawić i wciągnąć w alternatywne historie z pełnymi życia i charakternymi bohaterami, to jej książki są dla Was!

Polecam, szczególnie na paskudne jesienne wieczory! I oby tylko w trakcie czytania nie nadciągnęła nad wasz dom magiczna burza…

PS. A na marginesie muszę przyznać, że wydanie SQN jest fajniejsze od wydań Fabryki Słów, liczę, że utrzymają ten poziom w przyszłości.

 

 

Witajcie w piekle! ("Egzorcyzmy Dory Wilk" – Aneta Jadowska)

Fot. tutincommon (flickr)
Fot. tutincommon (flickr)

To już prawie koniec! Dziwnie mi z tą myślą. Chociaż, z drugiej strony, może czas powoli zmienić bohaterów? Może wręcz powinna powstać kompletnie nowa seria, z dala od tego świata?

W piątym tomie heksalogii Dora – o dziwo! 😉 – ponownie znajduje się w potężnych opałach. Zostaje wezwana do Torunia, by pomóc swoim byłym kolegom z pracy. Policja natknęła się na dziwne zabójstwa, mordy wyglądające na rytualne. A pracująca w prosektorium Bogna widzi więcej, niż się przyznaje, ale to, co pojawia się na zwłokach kobiet zmusza ją do wezwania Dory i spółki. Wiedźma dołącza do ekipy i rozpoczyna się niebezpieczna gra.

Startujemy w toruńskim prosektorium, wstępując po drodze do bardzo nieprzyjemnych piwnic, gdzie Dora – po raz kolejny – ma kłopoty z utrzymaniem się przy życiu, a kończymy w piekle, w gościnie u Baala. Którego zresztą coraz bardziej lubię, ciekawy to bohater. Rozgrywka jest śmiertelnie niebezpieczna, bo do akcji wkraczają siły uwięzione przez stulecia, co jednak nie osłabiło ich siły po uwolnieniu. Jest naprawdę groźnie! Dużo bólu, krzyku, tortur, jest bardziej mrocznie, niż w poprzednich tomach.

Groźnie, groźnie, ale jak zwykle pokręcenie! Demon, który rozgości się w Dorze, Miron zazdrosny do szaleństwa, Baal ogłaszający diabelskiemu światkowi, że jego wybranką jest Dora, intrygi, które to ogłoszenie wywołuje i masa różnych ciekawostek międzyludzkich, tfu… międzygatunkowych, które wpłyną na akcję i dołożą zawirowań w walce z zagrożeniem.

Miron powoli dojrzewa, Baal odkrywa przed Dorą kolejne karty i dzieli się tajemnicami z przeszłości, ponownie spotykamy Witkacego. Ale przede wszystkim mamy tym razem okazję gościć w świecie diabelsko-demonicznym, całkiem to fajna odmiana po poprzednich tomach.

Generalnie – jest to niezmiennie świetna rozrywka łącząca masę akcji, rozgrywek, niebezpieczeństw razem z wątkami bardziej osobistymi, czyniącymi bohaterów bardziej nam bliskimi. Lubię i nie sądzę, by ten ostatni tom (już niedługo!) to zmienił!

Świetna, lekka literatura fantastyczna na poziomie rozrywkowym. Uffff… Że też nie ma łatwiejszych określeń 😉

egzorcyzmy-dory-wilk-b-iext25264422Wydawnictwo: Fabryka Słów, 2014

Oprawa: miękka

Liczba stron: 520

Cykl „Dora Wilk”:

1. „Złodziej dusz”

2. „Bogowie muszą być szaleni”

3. „Zwycięzca bierze wszystko”

4. „Wszystko zostaje w rodzinie”

5. „Egzorcyzmy Dory Wilk”

© 

Rodzina jest najważniejsza ("Wszystko zostaje w rodzinie" – Aneta Jadowska)

wiedźma
Iwo Strzelecki

Dora to przedziwny przypadek. Sama nie wiem, jak nazwać wiedźmę płodności, z dodatkiem lekkiej nutki magii Pani Północy, do tego – dzięki przeróżnym wydarzeniom losowym związaną z aniołami, diabłami, wilkami i wampirami? Hm… Czy o czymś zapomniałam? Nikogo więc nie zdziwi fakt, że Dora jest w opałach. Tak, znowu!

Tym razem ma jednak okazję poćwiczyć rozciąganie czasu i podumać nad kwestią biolokacji. Kłopoty nie raczą czekać, aż poprzednie uda się rozwiązać, one zjawiają się stadami. W wampirzym gnieździe Gajusza pojawiła się nagła epidemia „dogasania”, a przynajniej wszystko na to wygląda, a jakby tego było mało, to w wilczym stadzie Dory też dzieje się coś złego. A wisienką na torcie jest Miron i jego zachowanie. To, że ktoś, kto wydawał się ostoją po wsze czasy, nagle odwala coś takiego, daje Dorze popalić najbardziej. Furda wampiry, furda wilkołaki, ale Miron?!

A jakby problemów było mało, to chroniący Dorę wilk – Varg, zachowuje się bardzo dziwnie. Dora ma więc kolejny orzech do zgryzienia, o co mu do diabła (pardon, Miron!) chodzi?

Tym razem akcja dzieje się praktycznie całkowicie w Trójprzymierzu, co jest całkiem miłą odmianą po Thornie. Chociaż na dobrą sprawę i tak głównie czas spędzać będziemy w pomieszczeniach, najczęściej ciemnawych, bo zabezpieczonych przed słońcem. Ewentualnie w siedzibie stada, gdzie trzeba zbadać różne tropy, pogadać z wilkami, wysnuć teorie.

„Wszystko zostaje w rodzinie” to powrót do dobrze już znanego czytelnikowi świata i bohaterów. Bo to przecież powrót do rodziny! Autorka uznała, że chwilowo dosyć zagrożeń z zewnątrz i kolejnych mocy, które dzięki temu Dora nabywa. Tym razem należało posprzątać na własnym podwórku, to czas refleksji (to nic, że w trakcie akcji, gdy kopie się tyłki, dobrze się myśli!) i dostrzeżenia pewnych prawd, które do tej pory Dorze uciekały.

Nie będę się rozpływać nad przeuroczymi bohaterami (ach, ten Baal!), świetnym światem, w którym dzieje się akcja, czy też pomysłowością autorki. To robiłam już trzy razy, dobrze wiecie, że to jedna z moich ukochanych serii i autorek. Pochwalę więc tylko to, że mogliśmy wejść głębiej w świat wilków, to mi się bardzo podobało. Jak również niespodzianka, którą autorka zafundowała nam na koniec, w postaci pewnej małej dziewczynki… A Aneta Jadowska zaskoczyła mnie tez zachowaniem Mirona, kompletnie się tego nie spodziewałam, miałam ochotę mu natrzaskać! Bo historia z Vargiem mnie nie zaskoczyła, w końcu Dora  jest wiedźmą płodności, prawda?

Sumując: ta seria to zarąbista heksalogia, kto jej nie zna, ten trąba! Rozrywka w czystej postaci, uroczo, zabawnie, ciekawie i wciągająco, polecam!

PS. Od niedawna istnieje możliwość zamówienia koszulki z tą cudną trójką bohaterów! Projekt Iwo jest fajny, ja bym się nie pogniewała, gdybym dostała taką koszulkę. Więcej informacji TUTAJ.

© 

wszystko zostaje w rodzienieWydawnictwo: Fabryka Słów, 2014

Oprawa: miękka

Liczba stron: 520

Cykl „Dora Wilk”:

1. „Złodziej dusz”

2. „Bogowie muszą być szaleni”

3. „Zwycięzca bierze wszystko”

4. „Wszystko zostaje w rodzinie”

"Zwycięzca bierze wszystko" – Aneta Jadowska

anioł

Pod koniec poprzedniego tomu Dora wraz z Mironem i Joshuą zostali połączeni w swoisty wiedźmio-anielsko-diabelski związek. Teraz przechodzą przez skutki przemiany, cierpią fizycznie i psychicznie, a na dodatek ich przemiana ma skutki uboczne dla całej magicznej gromady zamieszkującej Thorn. Dlatego trójka ta zostaje wysłana w bezpieczne miejsce, gdzie mogą oczekiwać końca transformacji oraz uspokojenia się sytuacji. Jednakże to zesłanie ma swoje konsekwencje. Lądują w miejscu z przeszłości Dory, które to miejsce przypomina jej o bolesnym wydarzeniu i dosyć mocno na nią wpływa. A na dodatek zjawiają się goście przyprowadzając pisklaka – mieszańca, którego wyrwano z niewoli, a którego Dora ma przechować. A to znowu uruchomi efekt kuli śnieżnej…

Wydarzenia z przeszłości, nieobliczalne w trakcie przemiany moce, wariujący Miron, pokiereszowane psychicznie pisklę, a do tego: zabójczyni czatująca na życie Dory, polujący na nią archanioł, anioł śmierci z wyrokiem na pisklaka, groźba wygaśnięcia linii magicznej, potrzeba uratowania innych mieszańcow z rąk zwyrodnialca, groźba Sądu Ostatecznego nad Dorą. Hm… Ciekawe, czy o czymś zapomniałam! W każym razie już jasno widzicie, że w tym tomie nie ma co liczyć na nudę, o nie!

Zastanawiałam się, co też autorka zaprezentuje nam w trzecim tomie. Teraz widzę, że jej kreatywność chyba nie zna granic. Nowi bohaterowie, akcja przypominająca jazdę na kolejce górskiej, fabuła nieźle poplątana, a to wszystko stworzone w taki sposób, że kompletnie nie ma się ochoty odrywać się od lektury. Ten cykl na dobre rozgościł się już na liście moich ulubionych „tasiemców”.

Widzimy ciekawą ewolucję zarówno bohaterów, jak i ich związku. Dora coraz bardziej staje się częścią grupy, z indywidualistki zamienia się w waderę, która zawsze i wszędzie stanie w obronie członków swego stada. Ba! Ona bardzo chętnie to stado powiększa i to w jaki sposób! Tylko takiej bohaterce może przyjść do głowy, by rozczulić się nad losami anioła zagłady – Abbadona czy też zaprzyjaźnić z Baalem. Ja tam się jej zresztą nie dziwię, bo w tej książce przedstawieni są w taki sposób, że z Abbadonem chciałoby się pójść na kielicha, a z Baalem mieć ognisty romans.

W tym tomie mamy również okazję poznać lepiej samą Dorę i jej historię. Widzimy też, jak jej związek z Mironem wchodzi w kolejny stopień rozwoju. A autorka dorzuciła jeszcze smaczek związany z Joshuą, przyznaję, że bardzo mi się to podobało!

„Zwycięzca bierze wszystko” to kolejne godziny wyśmienitej zabawy! Aneta Jadowska pokazuje już wyraźnie, że rozwija się z każdą książką, szturmem zdobywa kąt na scenie fantastyki rozrywkowej. I tworzy tak cudownych bohaterów, że tylko Ci z „Dożywocia” Marty Kisiel im dorównują! To naprawdę rzadkość, bym lubiła (lub wręcz uwielbiała!) bohaterów pierwszo-, drugo- i trzecioplanowych. A to właśnie jest taki przypadek.

Kończąc już to maślenie, polecę tylko wszystkim, którzy lubią się dobrze bawić przy czytaniu i są otwarci na przedziwnych bohaterów oraz ekhm… nieco nietypowe relacje między nimi.

PS. Obrazek u góry, to coś najbliższego memu wyobrażeniu, co mogłam zrobić. Czy Fabryka Słów mogłaby rozważyć rozpoczęcie ilustrowania tego cyklu? Moim zdaniem tu jest genialny potencjał dla grafika, byle dobrego!

© 

ZwycięzcaWydawnictwo: Fabryka Słów, 2013

Oprawa: miękka

Liczba stron: 480

Moja ocena: 6/6

Ocena wciągnięcia: 6/6

Cykl Dora Wilk:

1. „Złodziej dusz”

2. „Bogowie muszą być szaleni”

3. „Zwycięzca bierze wszystko”

„Złodziej dusz” – Aneta Jadowska

dora

Historia zaczyna się od trupa. Ginie starsza pani, która była wręcz powszechnie nielubiana przez właściwie wszystkich, którzy ją spotkali. Kompletnie mnie to zresztą nie dziwi, straszliwa z niej byłą jędza! Na miejsce zbrodni przybywa policja, z Dorą na czele. Dora to bardzo skuteczna, ale mocno niesforna policjantka, która też uzbierała sobie wianuszek wrogów w miejscu pracy. I to takich, którzy zrobią wiele, by uczynić jej życie mniej przyjemnym.

Ale Dora to nie tylko policjantka, dziewczyna jest także wiedźmą. I to wiedźmą nietypową, bo łączącą różne rodzaje magii. A alternatywnym do Torunia – Thornie – prowadzić będzie ona nie mniej interesującą (a o wiele bardziej niebezpieczną) sprawę porwań. Ktoś porywa i torturuje różne stworzenia magiczne, a to właśnie ona ma się dowiedzieć kto i dlaczego to robi. A potem ma ustąpić pola Starszyźnie, która ma pozbyć się kłopotu. Ale to jakby nie w stylu Dory…

Dora – mimo swych nietypowych umiejętności – nie zdołałaby raczej daleko zajść w swym śledztwie, gdyby nie pomoc, którą dostarczają jej przyjaciele. A są to osobnicy mocno nietypowi. Jeden z nich jest wnukiem Lucyfera, a drugi wnukiem Gabriela. Anioł i diabeł, obaj nieziemsko przystojni, wpływowi i pełni mocy. Już przy samych opisach ich wyglądu można w mig poczuć, że chciałoby się mieć takich opiekunów. Jednakże nie tylko oni mają pomóc Dorze, lecz i ona ma rolę do odegrania w ich życiu, sporo zadań przed nią stoi!

Po heksologię o wiedźmie sięgnęłam nie po bożemu. „Złodzieja dusz” miałam od dawna, czekał na swoją kolej wieki. Jednakże najpierw przeczytałam „Bogowie muszą być szaleni”, tak wyszło, totalnie nieświadomie. Ale już nadrobiłam mą gafę, przyszłe tomy będę już czytać tak, jak to było zaplanowane.

Nieporządek czytelniczy nie zmienia faktu, że obydwie te książki są świetne! Trio głównych bohaterów jest wręcz rozkoszne! Pyskata Dora, która potrafi kląć jak szewc, ma niewyparzony jęzor i nie szanuje hierarchii, od samego początku wzbudzała mą sympatię. A jej smakowici towarzysze są… smakowici na tyle, że bardzo, ale to bardzo jestem ciekawa, jak bohaterka poprowadzi dalej losy tej trójki. Ja tam najchętniej widziałabym szczęśliwe stadło wiedźmo-diabelsko-anielskie, ale ciekawe, czy się na to odważy 😉

Bardzo podoba mi się świat Thornu – wypełniające go magiczne stworzenia, wprowadzenie różnych schematów istnienia (opartych na religiach lub ich braku, w każdym razie wierzeniach etc.), ciekawa Starszyzna. Do tego wciągająca fabuła i sporo humoru i już mamy przepis na świetną książkę, a właściwie książki.

„Złodziej dusz” to świetna mieszanina kryminału i urban fantasy, przyprawiona sporą ilością dobrego humoru oraz napięcia erotycznego. Mieszanka wybuchowa!

anioł

PS. Jedyny mój zarzut dotyczy bruneta na okładce. Nie wiem, czy dobrze zgaduję – czy to ma być ten arcyprzystojny diabeł? To chyba nie wyszło… Za to ta grafika ze środka książki bardzo mi się podoba. Wybaczcie, zdjęcie robione na szybko telefonem komórkowym.

 

złodziej duszWydawnictwo: Fabryka Słów, 2012

Oprawa: miękka

Liczba stron: 448

Moja ocena: 5,5/6

Ocena wciągnięcia: 6/6

Cykl „Dora Wilk”:

1. „Złodziej dusz”

2. „Bogowie muszą być szaleni”

©

„Bogowie muszą być szaleni” – Aneta Jadowska

bogowie musza byc szaleniWydawnictwo: Fabryka Słów, 2013

Oprawa: miękka

Liczba stron: 464

Moja ocena: 5,5/6

Ocena wciągnięcia: 6/6

Drugi tom cyklu „Dora Wilk”

*****

Premiera dzisiaj!

Cieszy mnie to, że na polskiej scenie „fantastycznej” pojawiły się zdolne, młode autorki. W 2010 roku moim prywatnym odkryciem była Marta Kisiel. W ubiegłym roku Martyna Raduchowska. A w tym roku (chociaż to odważne pisać taką zapowiedź 9 stycznia!) będzie nią Aneta Jadowska. Muszę napisać wprost – „Bogowie muszą być szaleni” to perełka rozrywki w wersji fantasy!

Dora Wilk żyje sobie w miarę spokojnie w alternatywnej wersji Torunia – Thornie. Zajmuje się drobnymi sprawami detektywistycznymi, a jej sława (skąd się wzięła dowiecie się w pierwszym tomie!) pomaga jej zdobywać lukratywne zlecenia. W codziennej pracy pomagają jej dwaj mocno specyficzni współpracownicy – anioł i diabeł. W trójkę pracują, mieszkają, a czasami nawet śpią. Mało tego, powietrze między nimi aż trzeszczy od napięcia, widać, że panów kusi Dora, a Dorę kuszą oboje, tylko nie może się zdecydować. To jednak nie jest clue powieści, chociaż relacje między nimi mają bardzo istotny wpływ na przebieg akcji książki.

Do Dory zaczynają napływać wieści o dziwnych zabójstwach, które doprowadzić mogą do walk między silnymi grupami magicznej krainy – wampirami, wilkami oraz tzw. magicznymi (elfy etc.). Napięcie rośnie, niechęć się kumuluje, a Dora dwoi się i troi, by nie dopuścić do wybuchu wojny. Bo przecież zabójstwa wyglądają na pozorowane, tak, jakby ktoś specjalnie chciał zwalić winę na daną grupę, ale jak to wyjaśnić przywódcom klanów?

Żeby sprawy jeszcze bardziej skomplikować, znikają dwa wampiry, które kiedyś Dora uratowała, czuje się więc odpowiedzialna za wyjaśnienie ich zaginięcia. Do tego dochodzi dziwna, mocno niepokojąca kobieta, która mocno chce się spotkać z Dorą, ale po co? Dora na jej widok czuje podświadomą chęć ucieczki, coś więc musi być na rzeczy! Mało? Dora ma na dodatek dziwne sny. Śni o przerażającej kobiecie i mężczyźnie, którzy decydują o losach znanego Dorze świata. Kobieta ukazuje dziewczynie przerażające wizje przyszłości – to, co się stanie, o ile Dorze nie uda się znaleźć tajemniczego mężczyzny.

Ufff… Można dostać zadyszki, prawda? Dora ma więc co robić, całe szczęście, że ma dwójkę ukochanych przyjaciół do pomocy. A na jej ramieniu pojawia się nagle runa, która nie pozwala Dorze kłamać – przy każdej próbie kłamstwa świeci oraz przeraźliwie piecze. Jaki to będzie miało wpływ na to, jak Teodora będzie rozwiązywała konflikty między klanami i próbowała ogarnąć cały ten chaos?

Aneta Jadowska ma fantazję, to trzeba jej przyznać! Główna bohaterka – wiedźma z dwóch rodzajów magii (a kto wie, co w niej jeszcze siedzi!), żyjąca z aniołem i diabłem, w świecie pełnym najdziwniejszych stworów, mająca konszachty z każdym z możliwych klanów, archaniołami, Lucyferem i czort jeszcze wie kim. Urzekająco przystojny diabeł o szlachetnym charakterze oraz przepiękny Anioł Stróż, który zakochany jest w swej podopiecznej, ale nic z tym nie może zrobić, bo zostanie przeokrutnie ukarany za sprzeniewierzenie się obowiązkom. Do tego Jezus, bogowie najróżniejszych mitologii i ludzie. Mieszanka iście wybuchowa!

Oprócz fantazji autorka ma także dar do tworzenia przekonującej fabuły, cudnie pełnokrwistych i odjechanych bohaterów, a to wszystko na dodatek okraszone niezłym poczuciem humoru. Język jest w sam raz – nie prostacki, kolokwialny na tyle, na ile potrzeba, dostosowany do sytuacji i bohaterów. Lekki styl, interesujące światy, zakręcona, ale wiarygodnie przedstawiona intryga, to wszystko sprawia, że książkę pochłania się jednym tchem. Tak mnie wciągnęła, ze jak miałam przerwać lekturę, to marudziłam pod nosem, wyobraźcie to sobie sami!

„Bogowie muszą być szaleni” to naprawdę godziwa rozrywka na wysokim poziomie! A we mnie autorka zyskała fankę wyczekującą niecierpliwie kolejnych tomów.

thorn
Praca z profilu autorki na Facebooku.

©