Wydawnictwo: Wydawnictwo LTW, 2011
Oprawa: twarda
Liczba stron: 335
Moja ocena: 4,5/6
Ocena wciągnięcia: 4/6
*****
„Burza od Wschodu” to opowieść o losach poskich ziemian zamieszkałych na Kijowszczyźnie, żyjących tam od wieków wręcz, którzy nagle obudzili się w innej rzeczywistości. W rzeczywistości, w której nowe władze radzą chłopom mordować „burżujów” i rabować ich mienie. W której ten sam rząd zabiera im ziemię i rozdaje chłopom, którzy z kolei sobie z nią niezbyt radzą. W której życie inteligencji nie ma żadnej wartości.
Maria Dunin-Kozicka mieszka wraz z mężem i małą córeczką w swoim majątku – Lemieszówce. Żyje, a raczej żyło im się bardzo dobrze – ziemia na Ukrainie dobra, rodząca dużo, przynosząca zyski. Z chłopami żyli dobrze, byli sprawiedliwi, więc lubiani. Jednakże to, co działo się w całym kraju dotarło w końcu i do ich okolicy. Zaczęły się agitacje chłopów, pierwsze rabunki, sądy wiejskie nad panami, napady. Młodzi małżonkowie z przerażeniem słuchali dochodzących wieści – tych przyjaciół wygnano, tych zamordowano, te znajome zgwałcono okrutnie i zabito. Słali do nieba modły, by ich to ominęło. Jednak i ich zaczęły nachodzić bandy rewolucyjne, zaczęło im grozić coraz większe niebezpieczeństwo. Kroplą, która przelała czarę było zabranie Kalista (jej małżonka) na sąd wiejski, gdzie miał być rozstrzelany. Okoliczni chłopi go wybronili, jednak ostatecznie rodzina przeniosła się do Kijowa.
I tam zawitała rewolucja – rabowano całe majątki, kosztowności, lokaty bankowe. Wszyscy zaczęli głodować, wysprzedawać ostatnie sprzęty, marznąć, pracować gdzie się da. Cały czas drżeli przed okrutnym organem „śledczym” (a raczej skupionym na prześladowaniach i morderstwach) – Czerezwyczajką. Każdego dnia jej funkcjonariusze zgarniali w trakcie rewizji i łapanek ulicznych dziesiątki osób. Wiele z nich nigdy nie wróciło już do domów, zginęli mniej lub bardziej bolesną śmiercią. By być przez nich zatrzymanym nie trzeba było im dać żadnego powodu. Marysia i Kalikst więc każdego dnia wyczekiwali swego losu – wpadną w łapy Czeka czy nie?
W ostatniej części książki możemy obserwować długą tułaczkę i próby dostania się do Polski. W wyzwolonej ojczyźnie, która niedawno odzyskała niepodległość po zaborach jawi się nadzieja na przyszłość. Cóż im ona przyniesie?
„Burza od Wschodu” to książka, której czytanie zagwarantowało mi wiele odczuć. Z zachwytem czytałam o życiu ziemian (czy już mówiłam, że uwielbiam dwory, dworki, parki je otaczające i cały system życia dawnego ziemiaństwa?), z przejęciem o losach bohaterów, z przerażeniem o tym, co robili rewolucjoniści i Czeka. Czasami jednak (całe szczęście bardzo rzadko) zdarzyło mi się poczuć zmęczenie (głównie przy idealistycznych i religijnych rozważaniach autorki) oraz lekkie poddenerwowanie (gdy z kontekstu jej rozważań, że całą I Wojnę Światową, rewolucję w Ukrainie, komunizm w Rosji zaplanowali i przeprowadzili Żydzi, mocno to naciągana teoria!).
Generalnie warto przeczytać, by poznać los obywateli naszego kraju, którzy mieszkali na Kresach. Ich życie, przejścia, dziedzictwo. Warto dla ciekawych opisów i całych tych wspomnień właśnie.
Czy ta książka jest napisana jak każda powieść, czy to typowy pamiętnik?
PolubieniePolubienie
Napisana jest w formie powieści, nie ma ścisłego rozdziału pamiętnikarskiego. Są tylko etapy zaznaczone „miesiąc/rok – co się działo”, a generalnie wszystko jako jedna opowieść, nie pamiętnik.
PolubieniePolubienie
Aha, to mogę przeczytać:)
PolubieniePolubienie
Ja niestety nie odnajduje się w takich klimatach, więc nic na siłę, jednak z ciekawością czytałam twoje wrażenia.
PolubieniePolubienie
Kalio – myślę, że możesz. Ale jednak chociaż tryb jest powieściowy, to jednak książka jest wspomnieniowa, więc nie należy się spodziewać powieści historycznej takiej, jak u Druona 😉
Cyrysia – nic na siłę 😉
PolubieniePolubienie
Z jednej strony lektura wydaje się interesująca, z drugiej – klimat troszkę zbyt ciężki. Jeszcze to przemyślę
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawa tematyka. Do tego książka nada się i dla męża, więc wydatek będzie łatwiej uzasadnić 🙂
Na marginesie – wciąż nie mogę się przyzwyczaić do nowego wyglądu bloga. Jest ślicznie tylko tak zupełnie inaczej 🙂
PolubieniePolubienie
Dusia – przemyśl, nie jest to książka dla każdego. A może warto zerknąć do niej w trakcie pobytu w księgarni?
Viv – o proszę 🙂 A co do wyglądu, to faktycznie, zupełnie jest inaczej. Nawet ja się jeszcze do końca nie przyzwyczaiłam :>
PolubieniePolubienie
Ciekawa recenzja. Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze.
Co do rozważań religijnych, to uspokajam, nie ma ich wcale tak dużo, żeby mogły znudzić, chyba że ktoś ma fobię antykatolicką, stanowią one natomiast istotny element opisu bardzo osobistych przeżyć autorki. Proszę zwrócić uwagę, że książka jest rodzajem pamiętnika z bardzo dramatycznych przeżyć, jakich nikt z nas nie jest sobie w stanie wyobrazić.
Co do wątku Żydów odpowiedzialnych za rozpętanie czerwonej rewolucji, to myślę, że ówczesna inteligencja orientowała się w kontekście politycznym na tyle dobrze (zwłaszcza że nie miała dostępu do tak szeroko rozumianej propagandy jak my dzisiaj), że nie odważyłbym się polemizować z tą tezą.
PolubieniePolubienie